Page 297 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Annette Libeskind Berkovits „Życie pełne barw. Jak Nachman Libeskind przeżył nazistów, gułagi i komunistów"
P. 297

do otrzymania pozwolenie na wizytę w rezerwacie pand w prowincji
            Syczuan. Miała to być główna atrakcja tej części wycieczki. Członkowie
            mojej grupy, zaprawieni w bojach podróżnicy, którzy oglądali dzikie zwie-
            rzęta na wszystkich kontynentach, paplali jak podekscytowane dzieci,
            mając w perspektywie spotkania oko w oko z puszystymi, zagrożonymi
            wyginięciem pupilkami ruchu ochrony środowiska.
               – Tylko sześć! – poinformował mnie nasz chiński opiekun rano w dniu
            wycieczki do rezerwatu. – Tylko sześć może wejść do obszaru zamknię-
            tego!
               Jego głos brzmiał ostro i miałam nadzieję, że nie usłyszał go nikt
            z naszej grupy.
               – Ale proszę pana! – błagałam i wykłócałam się bez skutku.
               Zmrużył oczy i wyprostował się.
               – Tylko sześć może wejść. Jak chcecie – wygładził rękawy swojego
            wytartego oliwkowego uniformu.
               Moja funkcja była zagrożona. Postanowiłam sięgnąć po swoją tajną
            broń.
               Zostawiłam naburmuszonego urzędnika i zawołałam tatę do swojego
            ponurego pokoju hotelowego w niekończącym się korytarzu obserwo-
            wanym nieustannie przez przysadzistą kobietę.
               – Och, Tinek – powiedziałam bliska łez. – Ci urzędnicy doprowadzają
            mnie do szału. Co byś zrobił na moim miejscu?
               – Ach, nie martw się. To nie jest najgorsza rzecz na świecie, nie zoba-
            czyć pand. W Chinach jest o wiele więcej do zobaczenia niż tylko zwie-
            rzęta.
               – Tak? Na przykład co?
               – Oj, Aniu, nie bądź niemądra – poklepał mnie z uśmiechem po ręce.
            – Wczoraj rano rozmawiałem z paroma osobami z grupy i okazało się,
            że bardzo by chcieli zobaczyć Kamienny Las w prowincji Yunnan.
               – Kamienny Las? Ale nie mamy tego w programie.
               – No właśnie! Powinnaś powiedzieć temu urzędnikowi, że będą musieli
            zmienić program wycieczki, bo twoja grupa jest rozczarowana.
               – Ale... ale... co z pandami?
               – Nikt nie powinien tam jechać, jeśli o mnie chodzi. To jedyne spra-
            wiedliwe wyjście. Jeżeli żadne z nas nie pojedzie, nikomu nie będzie
            to tak bardzo przeszkadzać. W najgorszym wypadku będą wściekli na
            Chińczyków, nie na ciebie.


                                                                         297
   292   293   294   295   296   297   298   299   300   301   302