Page 260 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Annette Libeskind Berkovits „Życie pełne barw. Jak Nachman Libeskind przeżył nazistów, gułagi i komunistów"
P. 260

i pilnować, aby żadne nie spadło, gdy manewrował ciężkim ładunkiem
          po nierównym chodniku i wysokich krawężnikach. Przejście przez
          ulicę w godzinach szczytu i podczas przerwy na lunch wymagało akro-
          batycznych umiejętności. Ludzie wychodzili z biurowców gigantycz-
          nymi falami. Parli do przodu zwartym szykiem jak wojska, meandru-
          jąc pomiędzy ciężarówkami i skręcającymi samochodami. Jeśli nie
          było się ostrożnym i nie miało się oczu dookoła głowy, można było
          zostać przewróconym w mgnieniu oka. Nachman wiedział, że z takim
          ładunkiem kosztowałoby go to posadę. Był świadom, co powiedzieliby
          niektórzy: „Nie wstyd ci wykonywać taką podłą robotę? Ty, Niemele,
          z taką głową i tyloma talentami?”. Ale Nachman nie był ani trochę
          zażenowany.
             Jego nowy szef był sympatycznym człowiekiem i porozumiewał się
          z nim w jidysz. Ach, co za przyjemność mówić w moim ojczystym języku,
          kiedy nikt mnie za to nie upomina – myślał Nachman. Po tygodniu szef
          powiedział:
             – Pomału nauczę cię, jak wygląda proces fotooffsetowy, z czasem
          będziesz mógł zostać stripperem.
             Nachman zaniepokoił się. Strip...? Czy to nie było to, o czym czytał
          w polskich gazetach o ludziach, którzy zrzucają z siebie ubrania, aż
          zostają nadzy, jakby dopiero co przyszli na świat? Za nic w świecie nie
          potrafił sobie wytłumaczyć, co taka nieprzyzwoita profesja ma wspól-
          nego z drukiem.
             – A na czym polega ta praca? – zapytał ostrożnie, w nadziei, że się
          przesłyszał. Jego zazwyczaj poważny szef, rabin z długą, siwiejącą brodą,
          wybuchnął serdecznym śmiechem.
             – W moim fachu przygotowywanie negatywów do druku nazywa się
          stripping. Trzeba mieć trochę wrażliwości artystycznej, a przy moich
          zamówieniach potrzebna jest też znajomość jidysz. Jak już może zauwa-
                                              91
          żyłeś, wielu moich klientów to jesziwy . Chcą, żebym im drukował
          różne biuletyny, książki i broszury w jidysz. Moi czarni i portorykańscy
          pracownicy nie pomogą mi w przygotowaniu tych szablonów. Nie sądzę,
          żeby potrafili odróżnić literę „alef” od „bet”.




          91    Jesziwa (hebr. posiedzenie) – talmudyczna szkoła przeznaczona dla żydowskich
            chłopców w wieku od lat trzynastu do dwudziestu kilku.

          260
   255   256   257   258   259   260   261   262   263   264   265