Page 252 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Annette Libeskind Berkovits „Życie pełne barw. Jak Nachman Libeskind przeżył nazistów, gułagi i komunistów"
P. 252
arystokratyczną postawą i srebrnymi nitkami we włosach. Nachman
był wzruszony, że nazwała go jego pseudonimem z dzieciństwa. W szkole
czytali razem wiersz, którego bohaterem było dziecko o imieniu Niemele.
Poza tymi ludźmi nie został już nikt, kto pamiętał go jako dziecko i znał
to imię, towarzyszące mu podczas dorastania. Nawet Dora go nie uży-
wała. Robiła to oczywiście Roza, lecz ona przysięgła sobie zapomnieć
o przeszłości. Nachman miał przed oczami obraz Blimy jako uczennicy
i trudno mu było zaakceptować fakt, że jej dziecko jest już na studiach.
Studia – zdumiewała go sama myśl o tym. Nikt z przedwojennego kręgu
jego przyjaciół nie poszedł na studia. W Ameryce nawet dzieci ludzi
z klasy robotniczej idą na studia. Może Ania i Daniel też zdobędą wyższe
wykształcenie – pomyślał tęsknie, a po chwili zbeształ się za to, wiedząc,
iż najpierw musi ich sprowadzić do Ameryki.
Jack przerwał tok jego myśli.
– Blima, a gdzie ty położysz córkę, jak przyjedzie do domu na wakacje?
Nachman nie widział Jacka, od kiedy rozstali się w Samarkandzie.
Wyglądał dobrze, już jak Amerykanin!
– Nie muszę się teraz o to martwić, prawda? – odrzekła Blima.
– Mam pomysł – powiedział Jack. – Nachman może spać na rozkła-
danej sofie u mnie w salonie. Byłaś tam, Blima, widziałaś, jaki to duży
pokój. Będzie mu tam wygodnie i nikomu nie będzie zabierał miejsca.
Blima wyglądała na poirytowaną.
– Słuchaj, Ruchcia, Szmuel, Mordechaj i Herszel też chcą, żeby Nach-
man u nich spał, więc się tak nie narzucaj.
– Kto tu się narzuca? Po prostu chcę, żeby Nachman miał świadomość,
że jest tu mile widziany i że zrobimy wszystko, żeby pomóc mu zacząć
nowe życie w tym goldene medine.
Złota kraina! Nachman promieniał. Wkrótce będzie mógł znaleźć
dom dla swojej rodziny i środki na ich utrzymanie. Wizy wjazdowe,
podróż statkiem, lekcje angielskiego. Chciał, aby stało się to już niedługo,
ponieważ wyjechał z Izraela dopiero trzy miesiące temu, a już strasznie
za nimi tęsknił.
– Wiecie – odezwał się – mogę spać tydzień tu i tydzień tam, w ten
sposób nie sprawię nikomu zbyt wiele kłopotu.
Dokonał szybkich obliczeń. Skoro wszyscy chcą go gościć i będzie się
przeprowadzał z domu do domu, to ma około pięciu tygodni na znalezienie
pracy i wynajęcie pokoju. Powinno wystarczyć. Zalała go fala ulgi: jego
252