Page 247 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Annette Libeskind Berkovits „Życie pełne barw. Jak Nachman Libeskind przeżył nazistów, gułagi i komunistów"
P. 247
Tego wieczoru rodzice nadal dyskutowali o nadchodzącej katastrofie.
Myśleli z pewnością, że ja i Daniel już śpimy. Miałam wyrzuty sumienia,
że podsłuchuję, ale kontynuowałam w napięciu.
– Proszę cię, Nachman, dajmy sobie jeszcze kilka miesięcy. Mam parę
nowych klientek. Jestem pewna, że na razie wystarczy nam na czynsz
– mówiła mama.
– Nie. Nie mogę tak dłużej – odrzekł ojciec tak stanowczo, że wie-
działam, iż nie zmieni zdania. W jego głosie zabrzmiała stal, lecz także
łagodność. Nie widziałam ich, ale wyobrażałam sobie, że tata trzyma
mamę za rękę i patrzy prosto w jej pełne łez orzechowe oczy. Wiedzia-
łam, jak bardzo mama tęskniłaby za swoją odzyskaną na nowo izraelską
rodziną, gdybyśmy musieli przeprowadzić się do Ameryki – miejsca,
które w mojej głowie było niczym więcej jak tylko bajką. Na chwilę zapa-
dła cisza i zastanawiałam się, czy mama płacze, choć to nie było w jej
stylu. Po dłuższym czasie usłyszałam głos ojca i zorientowałam się, że
poweselał.
– Mam pomysł, Doro, posłuchaj, proszę cię, i nie mów od razu „nie”.
– Dobrze, co to takiego?
– Jeśli twoja siostra Chawa może nam pomóc stać się kibucnikami,
to zostanę.
– Chyba nie mówisz poważnie, Nachman. Wiesz, co myślę o takim
życiu.
– A co w tym złego? Ludzie mogą być szczęśliwi, uprawiając ziemię
i widząc, jak ich sady i pola rodzą owoce. Zbierają plony, śpiewają, jedzą
razem, obchodzą razem święta.
– Och tak, i razem plotkują, wtykają nos w sprawy innych ludzi i nie
wiedzą, jaki przydział pracy dostaną w kolejnym tygodniu. Nie rozu-
miesz? Przecież to znowu Rosja – masy kontrolowane przez komitet
centralny. Ja chcę być panią samej siebie. – W głosie mamy słychać było
absolutną pewność.
– Nie sądziłem, że uda mi się cię przekonać, ale próbowałem. Taki ze
mnie dureń – westchnął ojciec.
– Nie, nie jesteś durniem, tylko produktem szkoły Medema – jeden
za wszystkich, wszyscy za jednego i te rzeczy. Socjalista do szpiku kości.
Ja tak nie potrafię, Nachman. Przepraszam. Po prostu nie potrafię.
– Cóż, w takim razie postanowione. Spróbujemy szczęścia w Ameryce.
Jeśli...
247