Page 253 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Annette Libeskind Berkovits „Życie pełne barw. Jak Nachman Libeskind przeżył nazistów, gułagi i komunistów"
P. 253
starzy kumple ze szkoły Medema nie zawiedli go. Miał słuszność, licząc
na ich pomoc.
* * *
Przyjaciele poszukiwali pracy dla Nachmana. Ten nie znał jednak
ani słowa po angielsku, a w wieku niemal pięćdziesięciu lat trudno było
uczyć się słówek, na których człowiek mógł połamać sobie język, jeśli
nie był ostrożny. Na szczęście Nachman czerpał siłę z przekonania, że
w Ameryce wiek nie stanowi przeszkody i był gotów robić dosłownie
cokolwiek. Szybko zrozumiał, że bez znajomości, choćby tak nikłych jak
pajęczyna, nie ma szans na pracę. Nie miało znaczenia, czy potencjalny
pracodawca jest czyimś kuzynem trzeciego stopnia, sąsiadem czy nawet
byłym kochankiem; chodziło o to, aby mieć coś, co w Ameryce nazywało
się „plecy”. Nachmanowi przyszło do głowy, że to akurat nie różni się
zbytnio od sytuacji w Polsce czy w Izraelu.
Zaczął się starać o najróżniejsze posady robotnicze, gdzie można
było dać sobie radę bez znajomości angielskiego: stróż nocny, pomocnik
w piekarni, magazynier w sklepie spożywczym, lecz z różnych powodów
nie udało mu się dostać żadnej z nich. Mimo to nadal trwał w przekona-
niu, że Ameryka jest krajem nieograniczonych możliwości. Codziennie
wyruszał z nowym zapasem nadziei, która więdła z nadejściem wieczoru.
W brązowej papierowej torebce zawsze miał kanapkę z salami i jabłko,
zapakowane przez przyjaciół, którzy akurat go gościli. Obchodził miej-
sca, do których go kierowano, a potem jadł lunch na ławce w parku albo
na betonowym murku przy jakimś budynku. Już samo bycie w tym
mieście wydawało mu się cudem. Udawał, że wyszedł z pracy na prze-
rwę. Wyobrażał sobie mieszkanie, które podnajmie. Wiedział, że nie
będzie mógł sobie pozwolić na prawdziwy wynajem, kiedy Dora i dzieci
w końcu do niego dołączą. Będzie to musiało być podnajęte mieszkanko
w budynku bez windy, zapewne na trzecim albo czwartym piętrze, ale
on dopilnuje, żeby było tam dużo światła i telewizor, a może nawet jedno
z tych nowoczesnych urządzeń do odkurzania podłogi.
Po kilku tygodniach wstępnych poszukiwań przyjaciele orzekli, że
Nachman musi się nauczyć zawodu. Bez znajomości języka jego umie-
jętności administracyjne są równie użyteczne, co zeszłoroczny śnieg.
– Nachman, mam dla ciebie propozycję – powiedziała któregoś dnia
Blima, nakrywając do kolacji. Miała worki pod oczami, lecz jej głos
253