Page 251 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Annette Libeskind Berkovits „Życie pełne barw. Jak Nachman Libeskind przeżył nazistów, gułagi i komunistów"
P. 251
Chłodna postawa szwagra stała się teraz jasna: świeccy Żydzi, tacy
jak Nachman, nie byli mile widziani w tym pensylwańskim mieście,
a przynajmniej nie w środowisku konserwatywnych Żydów.
Dla Nachmana, który marzył o ponownym spotkaniu z siostrą, była
to najgorsza forma odrzucenia, jakiej kiedykolwiek doświadczył. Ku jego
konsternacji Roza stała się równie głęboko religijna jak jej nowy mąż.
Wstąpić do ich synagogi! Nachman nie był w stanie zrozumieć, w jaki
sposób siostra potrafiła otworzyć się na ślepą wiarę po tym, jak Bóg
pozwolił zamordować jej rodzinę, męża i dziecko. Nigdy taka nie była.
Potem przypomniał sobie, co napisała w 1946 roku: „Musimy zapomnieć
o przeszłości”. Czegoś takiego Nachman nigdy by nie zrobił. Uważał, że
jego świętym obowiązkiem jest pamiętać i przekazać tę wiedzę nowym
pokoleniom. Nie ukrywałby okropności wojny przed dziećmi. Rozumiał
motywację Rozy, lecz gryzł się, widząc, jak bardzo się zmieniła i jak
wygląda teraz jej rzeczywistość.
Roza uległa przemianie po doświadczeniach w łódzkim getcie, a potem
w Auschwitz. Dwadzieścia lat rozłąki wywarło dramatyczny wpływ na
ich relację. Nachman zastanawiał się, czy siostra nadal śpiewa spon-
tanicznie w ciągu dnia i czy uśmiecha się do kogokolwiek poza swoimi
córkami. Jej zachowanie wydawało mu się takie automatyczne i pozba-
wione radości. Gdzie się podziała wygadana, lubiąca zabawę, swobodnie
myśląca Roza, którą pamiętał? Tak jakby jej dawna osobowość została
wymazana. Nie, nie zostanie tu, nie będzie sprawiał kłopotu, przeszka-
dzał im w życiu, narażał ich na gniew społeczności. Przeprowadzi się
do Nowego Jorku i tam spróbuje swoich szans. Wyjechał zaraz następ-
nego dnia; ze sposobu, w jaki Roza uściskała go na dworcu, wiedział,
że zrozumiała.
Kiedy tylko Nachman przyjechał do Nowego Jorku, jego starzy przy-
jaciele otworzyli dla niego serca i swoje domy na Bronksie. Każdy mówił
mu: „Nic się nie martw, możesz u nas zostać, dopóki nie znajdziesz pracy!”.
Zebrali się w przytulnym salonie Blimy, aby go powitać, i każdy chciał
zwrócić na siebie jego uwagę.
– Moja córka wyjechała do college’u, możesz spać w jej pokoju, Nie-
mele – powiedziała Blima z mokrymi oczami.
Pamiętał ją z pierwszej klasy. Była najwyższa z dziewczynek. Nie
zatraciła swojej szczupłości, jak to się zdarzyło w przypadku niektó-
rych koleżanek w średnim wieku. Wyglądała dystyngowanie ze swoją
251