Page 244 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Annette Libeskind Berkovits „Życie pełne barw. Jak Nachman Libeskind przeżył nazistów, gułagi i komunistów"
P. 244

* * *


             Dora, świadoma, iż Nachman nie znosi prosić nikogo o przysługę,
          nadal potajemnie szukała pomocy w sprawie jego zatrudnienia u wszyst-
          kich, którzy mogli mieć jakiekolwiek koneksje w Tel Awiwie. Postanowiła
          poprosić o to również swojego przyrodniego brata Icchaka, znanego
          powieściopisarza. Był on ostatnią osobą spośród wszystkich jej krewnych
          i przyjaciół, do której by się zwróciła. Nie byli sobie bliscy; Icchak był dużo
          starszy i oddalili się od siebie po jego wyjeździe z Polski, kiedy Dora była
          jeszcze bardzo młoda. Teraz pomiędzy nim a jego przyrodnim rodzeń-
          stwem zdążył już powstać chłodny intelektualny mur. Kiedy Icchak
          emigrował do Izraela na długo przed wybuchem II wojny światowej,
          nazywał się Blausztein, lecz zmienił żydowskie nazwisko na hebrajskie.
          Teraz brzmiało ono Sela – kamień, silny, masywny, imponujący. Dora
          miała mu za złe, że porzucił rodzinne nazwisko, lecz nie był to przy-
          padek odosobniony. Wielu Żydów wraz z jidysz pozbywało się swoich
          dotychczasowych nazwisk jak znoszonych ubrań. Nazwiska noszone
          niegdyś przez ich dziadków i pradziadków za jednym pociągnięciem
          pióra zamieniały się w nowe nazwiska hebrajskie. Nowe nazwiska na
          nowy początek. Dora wiedziała, że Nachman nie będzie w stanie tego
          zrozumieć ani zaakceptować. Była dumna, że nie wyrzekł się swojego
          nazwiska w sytuacji, kiedy mogło to ogromnie przyspieszyć jego karierę
          w Łodzi. „Nigdy, nigdy” – mówił wtedy.
             Icchak był intelektualistą z pretensjami, lecz lubił Nachmana i jego
          prostolinijny, bezpośredni sposób bycia. Postanowił pomóc szwagrowi
          przez swoje kontakty i porozumiał się ze swoim znajomym, dyrektorem
          głównego urzędu pocztowego w Tel Awiwie na ulicy Allenby. Pierwsze
          pytanie, które dyrektor zadał Icchakowi, brzmiało:
             – Co twój szwagier potrafi robić? Czy ma, na przykład, jakieś umie-
          jętności językowe?
             – O, tak – odrzekł entuzjastycznie Icchak. – Mówi po polsku, w jidysz,
          po rosyjsku i trochę po niemiecku. Jest też doświadczonym administra-
          torem.
             – Doskonale, potrzebujemy lingwistów. Może pracować dla nas jako
          cenzor. Wiesz, że musimy być ostrożni w kwestiach bezpieczeństwa
          i sprawdzać przepływ wiadomości, prawda?
             – Tak, tak, oczywiście – odparł Icchak, zastanawiając się, czy to rze-


          244
   239   240   241   242   243   244   245   246   247   248   249