Page 243 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Annette Libeskind Berkovits „Życie pełne barw. Jak Nachman Libeskind przeżył nazistów, gułagi i komunistów"
P. 243
Niedawno zaczęłam pracować w Bronx Zoo jako nauczycielka zoologii
i podjęłam wieczorowe studia magisterskie w jezuickim Manhattan
College. Tego dnia matka z przyjemnością wspominała moją drogę do
tego etapu. Była dumna, że postanowiłam pracować zawodowo i jedno-
cześnie robić magisterium.
– Nigdy nie powinnaś być zależna od mężczyzny – powiedziała. –
Musisz być panią samej siebie.
– Wiem, mamo – odrzekłam. – To właśnie próbuję robić, ale moja
pensja jest żałosna i nie mam czasu dla dzieci.
– Nie martw się. Staraj się jak możesz i nie rezygnuj z pracy. Nie
skacz z kwiatka na kwiatek, jak inni młodzi ludzie, którzy chcą natych-
miastowej gratyfikacji. Kamienie w końcu porasta mech – powiedziała
tajemniczo.
– Co masz na myśli, mamo?
– Cóż, trzymaj się swojej pracy, dawaj z siebie wszystko, a będziesz
awansować. Nie będziesz przez całe życie nauczycielką.
– Mamo, chciałam z tobą porozmawiać o czymś innym. Kiedy masz
pierwszą sesję chemioterapii?
– A, to – machnęła ręką, jakby chciała odrzucić moje pytanie. – Patrz,
Aniu, twoja przerwa już się kończy. Musisz wracać do pracy.
* * *
Siedziałam przy biurku, przeglądając plik starych listów i dokumen-
tów, zapakowanych przez ojca do dużej tekturowej teczki. Była wypchana
po brzegi i zabezpieczona gumką, teraz już rozciągniętą i sparciałą.
Szukałam korespondencji moich rodziców z czasów, kiedy mieszkaliśmy
w Izraelu, aby odświeżyć w pamięci ówczesną dynamikę naszej rodziny.
Miałam szczęście, że ojciec był takim zbieraczem. Zachował wszyst-
kie listy w oryginalnych kopertach. Podczas czytania listów matki do
sióstr i listów ojca do Rozy całe izraelskie interludium stanęło mi przed
oczami z nieoczekiwaną jasnością. Widziałam to wszystko w kolorze:
ojca pochylonego nad rubryką z ogłoszeniami o pracy, matkę krząta-
jącą się w kuchni i gotującą jego ulubioną zupę, Daniela ćwiczącego na
akordeonie na tarasie i mnie samą, próbującą się wymknąć na randkę
z moim chłopakiem, Jom-Towem.
243