Page 263 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana. "Żółta gwiazda i czerwony krzyż" Arnold Mostowicz
P. 263
Hiob i inni
Ziemia miała zapach wiosny. Nie. To wiosna miała zapach ziemi
– wilgotnej, zgniłej, rozkładającej nagromadzone podczas zimy zapasy
martwych liści, zbędnych pędów i w ogóle wszelakiego polnego śmie-
cia. Ziemi wydobywanej z długiego rowu przez grzęznących w bło-
cie więźniów, a następnie układanej wzdłuż brzegów wykopu i ubijanej
ciężkimi, oblepionymi gliną łopatami. Całość tworzyła rodzaj szańca
przypominającego pokazywane w filmach okopy z poprzedniej wojny.
Stał oparty plecami o chropowaty, życzliwy pień drzewa. Wdychał
głęboko kwietniowe powietrze zapowiadające czas, który nie nadchodził,
i przyglądał się niemiarowym, jak gdyby w zwolnionym tempie wyko-
nywanym ruchom rąk i łopat. Był wprawdzie więźniem jak inni, ale
zwolniony został z tej pracy. Dźwigał zawieszoną u boku torbę z jakimiś
podręcznymi lekarstwami. Pełnił funkcję sanitariusza. Od czasu do czasu
ten czy ów z esesmanów dawał mu do noszenia swój chlebak z termo-
sem i kanapkami. Stanowiło to ze strony Niemców dowód protekcyjnego
zaufania, a nawet świadczyło o wywołującej zazdrość innych więźniów
swoistej poufałości.
Jako sanitariusz był więc zwolniony z kopania rowu. Natomiast nie
był zwolniony z chodzenia. Przez dziesięć godzin musiał chodzić tam
i z powrotem wzdłuż wykopu. Być może ta regulaminowa obecność
sanitariusza poprawiała pod koniec wojny samopoczucie Niemców,
chociaż pomoc, jakiej mógł udzielić współwięźniom, była równie iluzo-
ryczna jak troska esesmanów o żydowskie zdrowie. Na szczęście, między
chodzeniem wzdłuż rowu a odpoczynkiem w postaci siadania na ziemi,
istniała trzecia możliwość, którą szeroko wykorzystywał. Tak jak teraz
właśnie, gdy stał oparty plecami o samotnie rosnący tu dąb. Esesmani
nie zwracali na szczęście uwagi na podobne obchodzenie ich rozkazów.
Pracy miał niewiele. Natomiast wiele czasu na rozmyślania. Marzyły mu
się oczywiście jakieś niejasne wizje z przyszłości, które w kwietniu czter-
dziestego piątego roku nie wydawały się już tak niemożliwe, jak jeszcze
kilka miesięcy temu. Nurzał się też w banalnych wspomnieniach dawnej
i nie tak dawnej przeszłości. Był to zabieg higieniczny, który pancerzem
261
Mostowicz_zgck_-010214_.indd 261 14-01-31 14:38