Page 240 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana. "Żółta gwiazda i czerwony krzyż" Arnold Mostowicz
P. 240

Przez dłuższą chwilę stał zamyślony między tymi jednopiętrowymi
                  budynkami. Opanowało go coś w rodzaju idiotycznego oburzenia,
                  że i one nie znikły wraz z systemem, który je wzniósł.
                    Wrócił do stojącego przed samochodem taksówkarza.
                    – Co się teraz mieści w tych budynkach?
                    Tamten zdziwił się.
                    – Jak to co... Tam mieszkają ludzie... Normalnie, znaczy się, mieszkają...
                    ...Normalnie mieszkają normalni ludzie...
                    Jego przygoda z Cieplicami zaczęła się w początkach lutego czter-
                  dziestego piątego roku, a więc trzydzieści sześć lat temu, gdy pod
                  koniec się miało hitlerowskiemu światu. Umierał ten świat w konwul-
                  syjnych drgawkach, zabierając ze sobą w otchłań niebytu setki tysięcy
                  więźniów, którzy z głodu i wyczerpania, z zimna i od kul esesmanów ginęli
                  w obozach i podczas ewakuacji. Było na tych terenach obozów bardzo
                  dużo. Służyły one do wyciśnięcia z żyjących jeszcze Żydów przysłanych
                  tu z całej Europy resztek krwawego potu dla ratowania ginącej Rzeszy...
                  Obóz w ówczesnym Hirschbergu, dzisiejszej Jeleniej Górze, znajdował
                  się daleko od frontu i choć ze wschodu i zachodu docierał trzask łama-
                  nego kośćca faszyzmu, tutaj nic się nie zmieniało. Ba! Dwa czy trzy mie-
                  siące wcześniej obóz rozrósł się, jak gdyby w wyniku pączkowania.
                    Jeszcze w listopadzie poprzedniego roku pracujący na placu węglo-
                  wym obok rampy zauważyli kilka pieszych transportów ciągnących pod
                  eskortą esesmanów drogą wiodącą z Jeleniej Góry do Cieplic. Były
                  to transporty Żydów, o czym świadczyły żółte gwiazdy przymocowane
                  do płaszczy. Więźniowie byli bowiem ubrani po cywilnemu, nie zdążyli
                  jeszcze nałożyć obozowych pasiaków. Niektórzy z nich trzymali w rękach
                  podręczne walizki...
                    Wkrótce okazało się, że byli to Żydzi z zachodu. Z Belgii, Holandii.
                  Zresztą w tym czasie nie było już na wschodzie Żydów w ogóle, a cóż
                  dopiero tak elegancko się noszących. W porównaniu ze strzępami ludz-
                  kimi, jakimi byli pracujący tu Żydzi polscy, węgierscy, greccy, ci ludzie
                  wyglądali, jeśli zapominało się o eskortujących ich esesmanach, na tury-
                  stów, pieszo zwiedzających ciekawy kraj.
                    W Cieplicach nie było wówczas żadnego obozu. Dla nowo przybyłych

                  238






         Mostowicz_zgck_-010214_.indd   238                                  14-01-31   14:38
   235   236   237   238   239   240   241   242   243   244   245