Page 140 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana. "Żółta gwiazda i czerwony krzyż" Arnold Mostowicz
P. 140

– Jeśli... Gdyby... No, jakby zależało panu, aby zostać w getcie i ewen-
                  tualnie uniknąć wysiedlenia... – natychmiast wyczuł, że źle to sformułował.
                  W ogóle wdał się w niepotrzebną rozmowę.
                    – Nie chcę tu zostać... Nie chcę uniknąć wysiedlenia...
                    – Nie rozumiem... O co panu chodzi? Przecież to pan zaczął tę roz-
                  mowę. Czy pan ma w getcie jakąś rodzinę? Żonę? Dzieci?
                    – Nie mam żadnej rodziny. Jestem samotny. Moja matka w momencie
                  wysiedlenia z Pragi popełniła samobójstwo...
                    Rozmowa denerwowała go coraz bardziej. Był zmęczony. Zły na
                  siedzącego naprzeciwko mężczyznę i jeszcze bardziej zły na siebie.
                  Wstał, zrobił kilka kroków od jednej brudnej ściany do drugiej, obok
                  której stała przykryta ceratą kanapka, mająca tej celi nadać charak-
                  ter gabinetu lekarskiego... Więzienie nosiło nazwę „Centralne”. Może
                  w ten sposób zaspokojono czyjąś manię wielkości. Ponownie usiadł.
                  Milczenie przerwał mężczyzna.
                    – Pan uważa, że moje pytanie nie miało sensu? A to, że pan siedzi tutaj
                  i wysyła ludzi na śmierć, ma sens?
                    – Pan dobrze wie, że nie wysyłam ludzi na śmierć!
                    – Jeżeli łaska... A mnie nie wysyła pan na śmierć?
                    – Czy muszę panu tłumaczyć, że to Niemcy ustalają listę osób prze-
                  znaczonych do wysyłki?
                    – W zależności od lekarskich wniosków.
                    – Jeśli pan tyle wie, to chyba rozumie pan, że niezależnie od lekarskich
                  wniosków czy ustaleń Niemcy wyślą, skierują do wysyłki określoną liczbę
                  mieszkańców getta. Poza tym zaproponowałem przecież, że uznam pana
                  za zdolnego do pracy fizycznej, a pan odmówił...
                    – Można powiedzieć, że sam siebie skierowałem na wysiedle-
                  nie i na śmierć. Czy pan nie zastanowił się, panie doktorze, dlaczego
                  odrzuciłem pańską propozycję?
                    – Skąd mogę wiedzieć...
                    – Niech pan posłucha. Odmówiłem dla dwóch przyczyn. Widzi pan,
                  tutaj, w getcie zdechnę – na tyfus, z głodu, na gruźlicę... Każda z tych
                  śmierci jest obrzydliwa. Zdążyłem się im wszystkim przyjrzeć. Wolę umrzeć
                  zagazowany. Do końca, do ostatniej chwili będę w pełni rozporządzał

                  138






         Mostowicz_zgck_-010214_.indd   138                                  14-01-31   14:37
   135   136   137   138   139   140   141   142   143   144   145