Page 290 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Arie Aksztajn (Eckstein) - Ulica Dolna.
P. 290
Usiedliśmy obaj pod płotem i milczeliśmy. Nie wiem, kim on jest, jak się
nazywa, ale nie musiałem dłużej z nim gadać. Rozumieliśmy się bez słów.
Zaczęło się ściemniać. Ludzie spieszyli do domów, zgarbieni i zmęczeni. Każdy
do swojego kąta. Słowa: „Nie ma za co ich kochać. Oni zawsze troszczą się
tylko o siebie” zapadły mi głęboko w serce. Właśnie tak to odczuwam. Zanim
się rozstaliśmy i każdy poszedł w swoją stronę, chłopiec powiedział mi, że jeśli
zechcę się z nim spotkać, to on zawsze jest chętny, kręci się w pobliżu kościołów
i innych instytucji, w których są skarbonki na cele dobroczynne. Zostałem,
żeby jeszcze sobie posiedzieć. Bardzo nie chciałem wracać do mojej mamy.
Mama jest mi zupełnie obca. Wiem, że nie wolno tego nikomu powtarzać. Ale
siebie nie chcę okłamywać. Miałem ochotę pobiec za tym chłopcem i zapytać,
czy nie wciągnąłby mnie do bandy okradającej skarbonki.
Nagle usłyszałem, jak ktoś woła mnie po imieniu. Głos był bardzo znajo-
my. Odwróciłem głowę w stronę głosu. Przede mną stała Chawale. Zawsze
się cieszę na jej widok. Może dlatego, że nie muszę z nią mieszkać.
– Oj, Awrumie Lajb, co ty tu robisz? Wielki Boże!
Chawale wyglądała młodziej, może z powodu warstwy pudru na twarzy
i szminki na ustach. Jak zwykle, natychmiast zatroszczyła się o to, czy coś
jadłem, i wypytała, gdzie przebywam, gdzie jest moja mama. I tysiące innych
pytań: gdzie i gdzie, i gdzie. Zanim zdążyłem na wszystkie odpowiedzieć,
zaczęła opowiadać o sobie.
– Po pierwsze primo należą mi się powinszowania. Awrumie Lajb, wy-
szłam za mąż. Po drugie primo chodźmy do restauracji, tutaj, niedaleko stąd.
Kucharka jest moją koleżanką.
Po drodze opowiedziała mi o swojej koleżance, która nauczyła ją gotowa-
nia, i jakie odnosi sukcesy, i jak ją wyswatała. I znów powtórzyła, że samotna
kobieta jest warta tyle co łupina czosnku.
– Musisz ją poznać. Jeśli kiedykolwiek będziesz głodny, zawsze możesz
zjeść u niej. To taka dobra dusza, z żydowskim sercem gorącym jak naleśnik
i miękkim jak pączek.
Restauracja była pełna gości. Z kuchni unosiły się rajskie zapachy, a głosy
ucztujących odbijały się echem od jednego końca do drugiego. Zajęliśmy kącik
pod oknem. Kelner, który do nas podszedł, cały był w uśmiechach.
– To mąż kucharki – szepnęła mi Chawale.
Chawale próbowała każdej potrawy jak prawdziwy znawca. „Do placka
należy dodać jeszcze odrobinę cebuli i najlepiej ją wcześniej podsmażyć. Do
288 siekanej wątróbki dobrze byłoby sypnąć nieco więcej pieprzu, żeby była