Page 287 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Arie Aksztajn (Eckstein) - Ulica Dolna.
P. 287

Rozdział VII















             Stare żydowskie przysłowie mówi,  że choroba i swatka mają wspólną cechę:
             nie da się przed nimi zatrzasnąć drzwi. Przysłowie to przytaczam po to, by
             opisać sytuację w naszym domu. Od chwili gdy swatka Dora przekroczyła
             próg naszego domu, w moją mamę jakby dybuk wstąpił. Po prostu nie jest już
             tą samą kobietą. Winne są trzy czynniki. Ja, Chawale i szatan. Ja i Chawale
             niechcący. Szatan natomiast podsłuchał nas swoimi długimi uszami i oto
             swatka Dora tu jest. Gdybym wiedział, jakie będą skutki spotkania z Cha-
             wale, wiałbym stąd jak przed pogromem. Kłopot z Chawale polega na tym,
             że naprawdę ma dobre chęci i naprawdę pragnie, aby wszyscy byli szczęśliwi,
             zwłaszcza kobiety. A co jest największym szczęściem dla kobiety? Wyjść za
             mąż, założyć rodzinę. Szatan chyba też podzielał tę opinię. Został wspólnikiem
             Dory i ani przez chwilę nie odpoczywają.
                Pewnego dnia wróciłem do domu i co widzę? Moja mama siedzi przy stole,
             naprzeciw niej siedzi córka szatana, Dora. Mama jest oszołomiona, Dora bez
             przerwy gada. Dosłownie ma usta na kółkach, które obracają się nieustannie,
             przez cały czas. Mama wygląda, jakby zaraz miała zemdleć. Twarz Dory jest
             taka płaska, jakby ze dwa razy przejechał po niej walec. Wzrokiem przykuwa
             moją mamę do miejsca, z jej wielkich nozdrzy wystają długachne włosy,
             można by z nich upleść warkocz. Z ust prześwitują ostre zęby i kapie ślina.
             Naprawdę dostała wścieklizny. Jej głos dudni jak deszcz w rynnie: „Cyporo,
             Cyporo, ratuj się. Cyporo, będziesz szczęśliwa. Cyporo, on jest porządny, on
             jest bogaty. Cyporo, ratuj siebie i swojego syna”.
                Twarz mojej mamy jest mokra. Bo Dora na dodatek pluje podczas mówienia.
             Trzeba mieć przy niej parasolkę. Moim zdaniem jej gęba jest taka płaska tylko
             po to, żeby mogła wślizgiwać się przez każdą szparę w drzwiach. Dla niej nie
             ma rzeczy niemożliwych. Potrafi wyswatać but krowie i zemdleć z podniecenia:     285
   282   283   284   285   286   287   288   289   290   291   292