Page 245 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Arie Aksztajn (Eckstein) - Ulica Dolna.
P. 245
Rozdział VI
W aucie siedzą oprócz mnie dwie kobiety i policjant. Policjant drzemie,
natomiast obie kobiety zachowują czujność, że aż strach. Ani na chwilę
nie spuszczają mnie z oczu. Obie wykonują takie same gesty rękami, mają
jednakowe ubrania i identycznie się zachowują, choć różnią się od siebie.
Jedna jest mniejsza i chudsza. Ta duża i gruba to Zofia. Chuda to Halina.
Włosy Zofii zaczesane są do tyłu i odsłaniają wielkie uszy, ozdobione ma-
łymi złotymi kolczykami. Uszy te przypominają mi uszy Hamana , więc
56
w duchu nazywam ją panią Haman. Druga ma szyję jak bocian i przypo-
mina mi bezjajeczny makaron, taki blady i suchy. Policjant ma umięśnione
łapy, jest nieogolony, nosi czarny płaszcz. Jego dłonie żyją własnym życiem,
niezależnie od pozostałych części ciała. Od czasu do czasu zwijają się w pięść
i zaraz wymierzają komuś policzek albo kogoś głaszczą. Zofia i Halina mają
zielone, długie do kostek sukienki, wyglądają w nich jak zakonnice. Jak-
by z góry się namówiły, jednocześnie zaczynają się do mnie uśmiechać.
Obie mają białe, ostre zęby. Mam wrażenie, że za chwilę będą próbowały
mnie ugryźć.
– Jak masz na imię, chłopcze? – pytają zęby po polsku.
– Nie rozumiem po polsku.
Zofia i Halina obrażają się równocześnie, jak na komendę.
– Przecież jesteś w Polsce.
– Nie jestem Polakiem, jestem Żydem. Jak chcesz ze mną rozmawiać, to
tylko w jidysz.
Jedna spogląda na drugą, po czym obie przybierają uśmiechnięte spojrze-
nia. Wybaczają mi, rozumieją. Z czasem być może nauczą mnie polskiego.
56 Uszy Hamana – trójkątne, nadziewane ciasteczka pieczone na święto Purim. 243