Page 24 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Zofia Lubińska-Rosset - "Okruchy Pamięci".
P. 24
higieny, zachorowałam na tak częsty w getcie dur brzuszny. Prze-
chodziłam chorobę bardzo ciężko, dołączyła się żółtaczka. Na od-
danie mnie do szpitala Rodzice nie chcieli się zdecydować, bo tam
w każdej chwili można było zostać skierowanym do deportacji
(czyli mówiąc prościej do likwidacji). Leczenie w domu natomiast
sprowadzało się jedynie do tego, że Rodzice jeszcze bardziej odej-
mowali sobie jakieś okruchy jedzenia od ust, aby mnie dożywić
i kładli mi zimne okłady na głowę, próbując obniżyć wysoką go-
rączkę. Zdobycie jakiegokolwiek leku, często zresztą o wątpliwej
wartości, było dla nas ze względów materialnych zupełnie niedo-
stępne. Na szczęście mój dziecięcy organizm okazał się silniejszy
od choroby!
Ciekawostką – być może jednak wartą wzmianki – jest połą-
czenie fikcji ze światem realnym w trakcie codziennej, naszej ulu-
bionej z Jurkiem Weltfrajdem zabawy. Na parapecie okna, jedynym
wolnym miejscu w strasznie zagraconym pokoju, urządzaliśmy so-
bie sklep. Kupowaliśmy na niby chleb, jajka, cukier i tym podobne
artykuły, którymi były maleńkie kawałki kartek oddzierane ze sta-
rego zeszytu do kolorowych wycinanek (oczywiście każdy kolor
oznaczał inny produkt). Zjadaliśmy te kawałki papieru, nie pomi-
jając żadnego, jakby to było prawdziwe jedzenie. Nie wiem, jak to
wytłumaczyć, sądzę, że byliśmy nauczeni, iż nie wolno zmarnować
żadnej okruszynki jedzenia i przenosiliśmy to na produkty, które
sobie wyobrażaliśmy.
17