Page 285 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Chava Rosenfarb „Między miasteczkiem i Łodzią. Opowieść o miłości”.
P. 285

Jej oczy roziskrzyły się. Zanim zdołał złapać oddech, obróciła się i uciekła.
                Pobiegł za nią i złapał ją za ramię.
                – Musiałem ci to powiedzieć jasno i wyraźnie – wysapał. – Prosto w twarz.
             To było ważne dla mnie!
                – Dla ciebie? – krzyknęła rozjuszona. – A dla mnie nie! Zostaw mnie w spokoju!
                – Nie – pokręcił głową. – Już drugi raz uciekasz, kiedy trzeba porozmawiać
             o ważnych sprawach! – odpowiedział jej krzykiem w desperackiej złości.
                – Jakie ważne sprawy? – wyrwała mu się. – Mojsze wynajął już mieszkanie!
                – Wynajął mieszkanie – pienił się Jankew. – Ale ty musisz mi powiedzieć…
             prosto w oczy… co… co czujesz do mnie? – mijający ich przechodnie usłyszeli
             to pytanie i rozbawieni skierowali swoje głowy w stronę pary, uśmiechając się
             pod nosem. – Co czujesz do mnie? – powtórzył, ściszając głos i wciąż nie wy-
             puszczając jej ramienia.
                – Nic! Nic nie czuję do ciebie! – z całej siły wyrwała się z uścisku jego ręki.
             Stała jednak dalej w miejscu jak przygwożdżona i przyglądała mu się zamglony-
             mi, przymrużonymi oczami. Wilgotną dolną wargę wydęła jak dziecko, które ma
             się rozpłakać. – Zostaw mnie w spokoju, Jankewie… – zmagała się ze swoim
             głosem. – Zostaw mnie… – prosiła, choć on już jej nie przytrzymywał. Jej oczy
             były niczym dwa przepełnione kielichy. Powoli odwróciła się od niego i niepewnym
             krokiem zaczęła się oddalać.
                Jankew usłyszał w sobie głos Joela Kowala: „Zostaw… nie narzucaj się… nie
             rób nic na siłę, nawet w myśli – ani jej, ani sobie”.


                                               2

             Nastały mgliste dni. Serce stało się polem bitwy, na którym szacunek do samego
             siebie walczył z rozczarowaniem i poczuciem beznadziejności. Wojna z bolsze-
             wikami trwała i Jankew, nadal bez pracy, szwendał się po mieście wraz z innymi
             bezrobotnymi. Znowu wszystko zostało sparaliżowane. Fabryki wstrzymały pracę.
             Co bogatsi przenieśli się wraz z rodzinami na wieś lub do małych miasteczek.
                Lew Trocki rzucił hasło „Dajosz Warszawu”  i czerwone brygady generała
                                                     3
             Tuchaczewskiego zaczęły zbliżać się do Wisły. W mieście bandy polskich „pa-
             triotów” otwarły „lokalny front” i rozpoczęły rzeź miejscowych „bolszewików”:






             3    Lew Trocki (1879–1940), wł. Lejba Dawidowicz Bornsztejn – jeden z ideologów komunizmu, ojciec
                założyciel ZSRR, twórca Armii Czerwonej, w czasie wojny polsko-bolszewickiej swoją publicystyką
                mobilizował do boju sowieckich żołnierzy, a jednocześnie podkreślał, że należy wspierać polskich
                robotników i chłopów w budowaniu sowieckiej Polski.               285
   280   281   282   283   284   285   286   287   288   289   290