Page 206 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Chava Rosenfarb „Między miasteczkiem i Łodzią. Opowieść o miłości”.
P. 206

poczerwieniał od szybkiego łyknięcia gorzałki. Zadowolony, raz jeszcze napełnił
           oba kieliszki i unosząc swój do ust, powiedział:
             – Dla mnie kieliszek wódki stał się częścią mojego stylu życia, jak się to
           mówi. Rozluźniam się wewnętrznie, czuję się lżejszy, widzę lepiej, słyszę lepiej
           i nie wycofuję się do mojej skorupy, kiedy na przykład taki człowiek jak ty chce
           zbliżyć się do mnie.
              – To niedobrze – Jankew pokręcił głową, już nie całkiem trzeźwy – żebyśmy
           potrafili rozmawiać ze sobą, tylko kiedy jesteśmy podpici.
              – A jak chcesz się dogadać, skoro pochodzimy z dwóch różnych światów? Ja
           bogacz, ty biedak, ja pobożny, ty niewierzący! – zakrztusił się ze śmiechu.
              Jankew, podchmielony, pokręcił głową.
             – Jaki tam ze mnie niewierzący. Całkiem jeszcze boży szaleniec ze mnie…
           i moja filozofia życiowa polega na tym, żeby zachowywać się tak, jak gdyby był
           Bóg, nawet jeśli go nie ma… Tak, wciąż jeszcze lubię rozmyślać o tych sprawach.
           Tylko kiedyś przysłaniało mi to człowieka, a dzisiaj jest odwrotnie.
              – A jednak dałeś się złapać na tę bajkę! – zawołał Baruch.
              – I jeszcze jak! – zawołał z entuzjazmem Jankew. – Rozumiesz… – przysu-
           nął się do Barucha – noszę w sobie tęsknotę do całego ziemskiego globu… do
           wszystkich ludzi. Zapytasz mnie… o nienawiść do Żydów, co? To powiem ci, że
           jeśli goje się od niej nie uwolnią, to nie przewiduję niczego dobrego ani dla Żydów,
           ani dla gojów… Na tym ziemskim padole żydowskie i gojskie łzy muszą połączyć
           się w strumień braterstwa – wzniósł pusty kieliszek do Barucha.
              Baruch pokręcił głową.
             – Nie powinieneś już pić wódki. Widzę bowiem, że jesteś pijany pustymi
           frazesami.
              Jankew nie przejął się sarkazmem Barucha.
             – Puste frazesy nie będą takie puste, jeśli doda się do nich konkretne dzia-
           łania, prawda?
              – A jak chcesz dokonać tej sztuczki?
              – Jestem bundystą – odpowiedział Jankew z przejęciem.
              – A co z tego wynika? Don Kiszot też dodał czyny do swoich chimer i w rezul-
           tacie walczył z wiatrakami.
              – Być może – rozgorączkowany Jankew potrząsnął głową. – Ale tak czy siak
           wszyscy walczymy z wiatrakami. Wszyscy zmagamy się z rzeczywistością, której nie
           rozumiemy. Jednak Don Kiszot… nie był obojętny. To czyniło go bardziej… ludzkim.
              Baruch roześmiał się.
             – Myślisz, że nie chodzę posłuchać tych twoich bundystów? Oczywiście, że
           chodzę. Dla rozrywki. Chodzę też do syjonistów, terytorialistów , anarchistów
                                                                43


           43   Terytorializm – nurt w łonie syjonizmu poszukujący alternatywnych do Palestyny miejsc dla żydow-
    206      skiego osadnictwa.
   201   202   203   204   205   206   207   208   209   210   211