Page 209 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Chava Rosenfarb „Między miasteczkiem i Łodzią. Opowieść o miłości”.
P. 209
– Tu, widzisz – zawołał – stwarzany był mój świat. Tu siedział on – ten mój
bóg. I popatrz tylko – podszedł do biurka i zaczął otwierać jedną szufladę po
drugiej – widzisz, co tu się dzieje? – zanurzył ręce w stosie papierów. – Weksle!
Cały dom można by ogrzać tymi śmieciami!
Kiedy wrócili do pokoju Barucha, Jankew zauważył:
– Twój ojciec musi być teraz zdruzgotanym człowiekiem.
Baruch wzruszył obojętnie ramionami.
– On nigdy nie był w pełni człowiekiem. I kiedy to odkryłem, jeszcze w pięk-
nych, dobrych czasach, rozpadł się dla mnie obraz tego ojca – boga, rozumiesz?
– Nie kochasz go? – zapytał Jankew.
Baruch przechylił głowę.
– Przeciwnie. Kochamy się przecież. On siebie i ja siebie. I wiesz, co po nim
odziedziczyłem? Pożądanie pieniędzy. On służył złotemu cielcowi z całych sił.
Nie chcę powiedzieć, że równocześnie nie robił ważnych rzeczy. Był pierwszym,
który w swoich fabrykach opracował produkcję tekstyliów – nie tylko z polskiej
owczej wełny, lecz również z angielskiej przędzy i z bawełny. Produkował pierwsze
kretony i różne rodzaje obrusów. Ma swój udział też we wprowadzeniu krosien
żakardowych. Rozumiesz więc, że bardzo się zasłużył dla łódzkiego przemysłu
tekstylnego. Wierz mi, że zupełnie nic nie miał z życia. Nawet kiedy jednego
razu pojechał do wód, każdego dnia musiał otrzymać raport o tym, jak miewa
się jego złoty cielec. Telegramy latały w tę i z powrotem. Jego ciało znajdowało
się w najpiękniejszym zakątku Europy, ale głową był tu, w tych oto szufladach.
– Ty jednak jesteś jego przeciwieństwem… – powiedział Jankew.
– Mylisz się, brachu! – Baruch mrugnął do niego szelmowsko. – Różnimy się
tylko tym, że moja żądza pieniędzy opiera się na wiedzy, że z pieniędzmi nie jest
tak dobrze, jak źle jest bez nich. Tego widzisz, on, ten mój bóg, od dzieciństwa
mnie uczył. Nie rozpieszczał nas – dzieci. Dla niego najdalszą drogą była ta,
która prowadziła do jego własnej kieszeni. Wprawdzie kochał kupować sobie
pieniędzmi reputację w mieście, ale uważał, że nie można zyskać poważania
rozrzutnością w stosunku do żony i dzieci. Trzymał się zasady, że szkodliwie jest
rozpieszczać domowników… Rozumiesz? W ten sposób nauczył nas kochać pie-
niądze, tęsknić do nich. I nie oszukujmy się – lepiej jest przecież jeść pieczyste
niż umierać z głodu. Chcę więc mieć wszystko, co dobre, co za pieniądze można
kupić. Chcę z tego korzystać… Nałapać tyle piękna, ile tylko się da… książki…
sztukę… muzykę… i kobiety. Tak, to mój rodzaj pobożności… Mój sposób szu-
kania… boskości i uciekania od strachu przed śmiercią. – Zmienionym głosem
dodał: – Do wszystkich tych zalet trzeba jeszcze dodać, że jestem trochę jak
Menachem Mendel . Zgadnij, co takiego robię. Chodzę po mieście i skupuję
44
44 Tytułowy bohater utworu Menachem Mendel Szolema Alejchema, podejmujący się rozmaitych
działań, aby zarabiać. 209