Page 85 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Chava Rosenfarb - Listy do Abraszy.
P. 85
– To już po wyzwoleniu?
– I co z tego, nie dla nas. My wciąż jesteśmy zamknięte za tą szybą.
– A ja? Ja nie jestem zamknięta?
– Oczywiście, że nie. Ty masz tyfus.
Nagle Miriam rozpoznała głos doktora Vanderhaeghe.
– Kim one są? Przychodzą tutaj kilka razy dziennie.
Pytanie to wprawiło ją w gniew. Dlaczego on miesza się w nie swoje spra-
wy? Między ślepym a widzącym nie ma wspólnego języka. A mimo to dla samej
uprzejmości uśmiechnęła się blado.
– To „mamusia” ze swoją córką Malką.
Doktor Vanderhaeghe zdawał się zaskoczony. Długo trwało, zanim wyszeptał:
– Ocaliłaś ją… Swoją matkę?
– Czasami tak mi się wydaje.
– Rozmawiam z nią codziennie. Przychodzi do mnie tam, na zewnątrz, i pyta,
jak się masz. Niedługo jej powiem, że czujesz się lepiej i że już nie grozi ci nie-
bezpieczeństwo.
– Lepiej jej nie okłamuj. Już dość jej nakłamano.
– Powiem jej prawdę.
– Skąd wiesz, że znasz prawdę?
– Powiem jej, że dzisiaj rozpoznałaś ją po raz pierwszy.
– Rozpoznałam kogo?
– Twoją matkę.
– Gdzie ona jest?
– Przecież patrzysz na nią.
– Patrzę na „mamusię” i na Malkę.
– Ile ona ma lat? Może spotkałaś w obozie kobietę, która nazywała się Rena
Birencwejg?
– Nie, panie doktorze. „Mamusia” nie nazywa się Birencwejg. Ona nazywa
się Cederbojm.
– Rena Birencwejg to nazwisko mojej matki.
– A moja matka nazywała się Binele. Binele Polin.
– Czy w waszym obozie było dużo starszych kobiet?
Nagle Miriam poczuła się bardzo zmęczona.
– Nie – westchnęła. – Balcia jest tylko o kilka lat starsza od mojej matki. Miała
już Herszka i Gabiego, kiedy moja mama wyszła za mojego ojca. Nazywam Balcię
„mamusią”, bo tak Abrasza zaczął ją nazywać w kryjówce w getcie… A Hanka,
mówił, nie jest przybraną matką Sorki, lecz matką do wygłupów.
Zasłona opadła na oczy Miriam. Powieki stały się ciężkie i jedynie przez małą
szparkę spoglądała na dwie skurczone postaci w obozowych pasiakach, które
zaglądały do niej przez szybę. A potem zapadła w drzemkę.
Obudził ją świergot ptaków. Na zewnątrz było jeszcze ciemno. Przyglądała się,
jak wstaje dzień. Potem stało się dla niej oczywiste, że dzień już jest. Znowu ujrzała 83