Page 83 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Chava Rosenfarb - Listy do Abraszy.
P. 83
Rozdział piąty
W ten dziwny sposób Miriam wróciła do rzeczywistości. O wiele wyraźniej widzia-
ła to, co przemknęło przez ekran jej wspomnień niż na jawie. Najlepiej było jej
z zamkniętymi oczyma. Oślepiające światło wiosennego poranka zbyt mocno
kłuło w oczy. A może tylko się jej wydawało, że ma oczy zamknięte? Jak mogłaby
widzieć tak wyraźnie i z takimi szczegółami wszystko to, co widziała? Chyba że
ludzkie oczy widzą cały czas, otwarte czy zamknięte.
Tam, gdzie była Miriam, wciąż jeszcze trwał ten sam dzień. Musiała być bardzo
ostrożna z tym dniem, musiała schować go za swoimi myślami jak za zasłoną,
zupełnie jak chowa się klucz do skarbu. Ten dzień był kluczem do szafy jej pamięci.
Teraz bała się otworzyć tę szafę w oczekiwaniu, że wysypią się z niej skarby i ją
przygniotą. Zrobi to innym razem, gdy poczuje się silniejsza. Z kłębowiska przy-
padkowości wyjmie wówczas jeden skarb po drugim, odkurzy je i uporządkuje.
Chronologia była ważna. Oznaczała dopasowanie się do historii. A także – zwrot
ku bezpieczeństwu, zdawanie rachunku i ponowne odczuwanie niepowtarzalności
swojego ja. Porządek był sznurem napinającym jej żagiel. Musi się go uchwycić,
aby wypłynąć z beznadziei, z chaosu pozaczasowości, niezależnie od tego, czy
odnajdzie sens, czy też nie.
W chwilach pełnej jasności wiele myślała o tym, co jej ojciec, Jankew, po-
wiedział w kryjówce w getcie na temat legend. Stwierdził wówczas, że wyłu-
skiwanie ziarna prawdy z legend nie ma sensu, ponieważ tak czy siak nie da
się przekazać prawdy dokładnie takiej, jaką ona jest faktycznie. Nawet tak
zwani pisarze historyczni, mówił, jedynie tworzą nowe legendy. Przerażała go
myśl, co zrobią z żydowskim nieszczęściem XX wieku, dla opisania którego
brakuje słów – nawet jeśli zgromadzą całe mnóstwo dokumentów i świadectw.
Co będą wiedzieli o specyficznej atmosferze, o powietrzu, które unosiło się 81