Page 756 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Chava Rosenfarb - Listy do Abraszy.
P. 756

podawał śniadanie do łóżka i czytał na głos Pereca. W szabes ciocia Rachela
           przychodziła z czulentem w kamionce, żeby rodzina skosztowała czegoś smacz-
           nego. Szabes był to dzień święty, dzień sielanki w domu babci Hindy w Bocianach.
           Tak że dzień ten wydawał się ważniejszy i bardziej pożądany niż każdy inny dzień
           w życiu. Lecz blond esesmanka nie chciała o tym słyszeć. „Dr Herr Gott ist ein
           Nationalsozialist und der Sabbat ist der Tag des Opfers” 525  – powiedziała.
             Wtedy Jankew ukazał się obok córek. Trzymał w ręce kij z mnóstwem balonów
           uczepionych na czubku; kij z balonami, który zamienił się w płomienną pochod-
           nię. Powiedział do córek: „Spieszmy do domu, bo mama nie ma czym rozpalić
           pod kuchnią”. Wierka i Miriam miały mu za złe, dlaczego mówi tak głośno. Frau
           Hammer jeszcze go usłyszy. Ustawy norymberskie zabraniały rozpalania Żydom
           ognia pod kuchnią. Lecz tata uspokoił je: „Głuptaski – powiedział – Frau Hammer
           nie widzi tej pochodni”.
             Wybuchło powstanie we wszystkich obozach koncentracyjnych, w Dachau,
           Buchenwaldzie, Auschwitz, Bergen-Belsen i w setkach innych obozów, które
           pokrywały całą Europę jak pajęczyna. Wszyscy kacetnicy przystąpili do walki. Ta
           Nibylandia na opak, gdzie rosły lasy hakenkreuzów 526 , sczezła w płomieniach.
           Miliony pasiaków płonęły żywym ogniem. Jankew był gdzieś w tle, wciąż jeszcze
           nie wypuszczając pochodni z płomieniami balonów z ręki. Wspaniałymi balonami.
           Później coś gruchnęło, coś świsnęło. Balony pękły i zniknęły.
             Miriam ujrzała siebie w ciemnej piwnicy. Była sama. Ktoś otworzył jej drzwi.
           Jaskrawe światło sypnęło jej do oczu i oślepiło.
             „Jankewie, pomóż!” – usłyszała głos swojej matki.
             „Binele!” – usłyszała, jak woła w odpowiedzi.
             Miriam wyciągnęła do nich ramiona. „Ja nie widzę! Jestem ślepa!” – wykrzyk-
           nęła i zbudziła się.

                                           *

             Argument za kontynuacją życia był przemożny – dzięki Markowi, mimo że
           jego urok tak jakby przestał na nią działać. Nie potrafił do niej dotrzeć, gdyż ona
           była daleko od siebie samej. Ani przez chwilę nie było z nim nudno. Nagle zaczął
           tryskać zuchwałą admiracją życia. Oczy świeciły mu się tak, jakby był pijany. Miał
           chwile tak gwałtownej witalności, takiego szwungu i pogody ducha, że porywał
           ją ze sobą. Lecz jedynie fizycznie, zewnętrznie. Nie tylko ocalił poczucie humoru,
           lecz jeszcze je wyostrzył. Ona jednak nie gustowała w jego żartach. Jeśli to był
           sposób na radzenie sobie z wygranym życiem, to nie było jej to w smak. Był pełen
           błazeństwa i śmiechu. Gdy tylko na niego spojrzała, musiała się uśmiechnąć,


           525   (niem.) Pan Bóg jest narodowym socjalistą, a szabes to dzień składania ofiar.
    754    526   Hakenkreuz (z niem.) – hakowaty krzyż, swastyka.
   751   752   753   754   755   756   757   758   759   760   761