Page 565 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Chava Rosenfarb - Listy do Abraszy.
P. 565

spotkał Icchoka. Icchok powiedział mu, że Jankew, Abrasza i Marek przebywają
             w Krankenlager 4 373 .
                – Wyobraź sobie, że Abrasza przeżył – odezwała się do niego Balcia, której
             twarz znów była blada jak ściana. – Przebywa w szpitalu w Birnau.
                Gabi patrzył na nią zimnymi oczami.
                – Oszalałaś, mamo? – mruknął i wrócił do opowiadania o obozie Kaufering.
                Z pobliskich gór lodowate wiatry i nieustanny śnieg spływały prześladować
             osadzonych w Kaufering i nigdy nie pozwalały im się rozgrzać. Icchok dochrapał
             się stanowiska pomocnika w kuchni i dobrze dawał sobie radę. Pomagał Gabiemu
             nieco stanąć na nogi. Gdy tylko było to możliwe, przynosił mu pieczonego ziem-
             niaka do baraku czy odrobinę zupy. Razem marzyli o zemście, marzeniami, które
             pomagały im przetrwać – i Icchok przetrwałby, gdyby nie próbował przedwcześnie
             uciec z transportu podczas ewakuacji obozu. Wówczas, podczas zapełniania
             bydlęcych wagonów kacetnikami, Gabi widział Jankewa z daleka. Widział go po
             raz ostatni zmierzającego w nieznanym kierunku. Amerykanie zbombardowali
             ten pociąg z powietrza. Więźniowie wyskoczyli z wagonów i w ten sposób setki
             zginęło, czy to za sprawą niemieckich karabinów, czy bomb. Działo się to na
             dwa dni przed wyzwoleniem. Gabi i inni kacetnicy uratowali się cudem. Przez te
             dwa dni ukrywali się pod przewróconym, zniszczonym wagonem pośrodku pola.
                Gabi posmakował prawdziwego smaku zemsty. Miał na sumieniu dwóch war-
             towników z SS. Musiał pomścić też Icchoka. Gdy nadeszła chwila wyrównywania
             rachunków, zemsta smakowała słodko i ohydnie, do wyrzygania. Gabi upił się na
             umór i łaził pijany przez trzy dni, świętując wyzwolenie. Prawie wyzionął ducha
             z powodu wymiotów i biegunki.
                O tym wszystkim jego matka i siostra musiały wiedzieć. Musiały zostać
             świadkami, wysłuchując go. Także Miriam. Gdy uciekła z pokoju, ponieważ więcej
             nie mogła słuchać, Gabi wybiegł za nią i sprowadził z powrotem. I on gotów był
             być ich świadkiem. Musiały mu wszystko opowiedzieć. Tak powinno być. Fakty
             należało opowiadać znowu i znowu, aż po kres dni.
                Balcia wykrzesała z siebie siły na wielogodzinne sesje z Gabim. Dlatego, że
             przyznawała mu rację. I ponieważ była szczęśliwa, widząc go żywego. Zagryzała
             z bólu wargi, gdy wraz z nim przeżywała tamto piekło, i jąkając się, opowiadała
             o własnym. To samo musiały zrobić Malka i Miriam. Opowiedzieć. Od wyzwole-
             nia był to pierwszy raz, gdy trzy kobiety pozwoliły swobodnie płynąć słowom,
             próbując – przynajmniej próbując – zdać relację.
                Podczas wędrówki po Niemczech Gabi spotkał kobietę z obozu Hummel,
             która też była w Auschwitz. Poradziła mu udać się do Bergen-Belsen. Wypy-
             tywał Balcię o szczegóły i chciał dokładnie wiedzieć, co stało się z żoną Sonią



             373   Krankenlager (niem.) – dosł. łóżko chorego, w obozach dipisów odseparowana część dla chorych,
                gł. na tyfus i inne choroby zakaźne.                              563
   560   561   562   563   564   565   566   567   568   569   570