Page 559 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Chava Rosenfarb - Listy do Abraszy.
P. 559

przedarła się do wyjścia i uciekła. Ogarnęło ją przerażenie. Mało brakowało,
             a sama zostałaby kapo w obozie Hummel.

                W pokoju Balcia i Malka przywitały ją uśmiechami. Balcia przypomniała so-
             bie nagle adres przyjaciółki z Chicago i cierpliwie czekała na Miriam, aby ta na
             miejscu napisała jej list, po angielsku. Myślała, że po dwudziestu pięciu latach
             rozłąki jej przyjaciółka lepiej zrozumie, co się z nią, Balcią, działo, gdy do listu
             po żydowsku dołączy list po angielsku.
                Miriam uśmiechnęła się z ironią.
                – Oczywiście, zwłaszcza gdy list zostanie napisany moim oksfordzkim an-
             gielskim.
                – A nawet jeśli byłby napisany oksfordzkim – odezwała się Malka – sądzisz,
             mamo, że twoja przyjaciółka cię zrozumie? Wybij to sobie z głowy. Ale list trzeba
             oczywiście napisać. Chodź, Miriam, siadaj, pora zakasać rękawy.
                Kartka papieru z adresem w Chicago została zabrana Balci w Auschwitz
             razem z innymi rzeczami. Bardzo ją bolało, że go nie pamiętała. Teraz była tak
             zaskoczona cudowną ostrością wspomnień, tak dumna z siebie, że nie potrafiła
             zachować powagi w dyskusji z córką o zdolności rozumienia jej przyjaciółki.
                Miriam i Malka wzięły się za słowniki. Późno wieczorem list złożony z sześciu
             zdań został w końcu napisany.
                Miriam i Malka wyszły na zewnątrz przewietrzyć głowy po intelektualnym
             wysiłku. W oknie gwiazdy z nieba wyglądały na duże i wyraźne. Noc pachniała
             owocami. Gałęzie kasztanowców rosnących wzdłuż drogi szeleściły dyskretnie.
             Spacerował po niej tłum ludzi. Przez chwilę Miriam wydawało się, że to kolumna
             Żydów, która dopiero wjechała na rampę w Auschwitz, i oto kroczą powoli w kie-
             runku krematoriów pod rozgwieżdżonym niebem…
                Na rogu ona i Malka spotkały grupę dziewcząt w towarzystwie chłopców.
             Chichotały i powtarzały śmieszne słowa przekazane im przez młodzieńców:
             „Hiroszima” i „Nagasaki”.
                – Co to znaczy? – pytała Malka.
                – To znaczy – wyjaśnił młodzian, wskazując rozgwieżdżone niebo – że Amery-
             kanie zrzucili dwie małe bombki na Japońców, na dwa portowe miasta noszące
             nazwy Hiroszima i Nagasaki 364 . Nazywa się to bombami atomowymi, to coś
             takiego, czego jeszcze świat nie widział. I Japońcy skapitulowali!
                – Skapitulowali?
                – Tak, skapitulowali. Teraz cały świat będzie żył w pokoju.
                Miriam i Malka wróciły biegiem opowiedzieć Balci dobrą nowinę. Ale tego dnia
             nie trzeba było jej rozweselać. Jej twarz emanowała dobrym, ciepłym blaskiem.



             364   Stany Zjednoczone zrzuciły bombę atomową na dwa japońskie miasta: 6 sierpnia 1945 r. na Hiro-
                szimę, a 9 sierpnia 1945 r. na Nagasaki.                          557
   554   555   556   557   558   559   560   561   562   563   564