Page 549 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Chava Rosenfarb - Listy do Abraszy.
P. 549

Sorka Fidler nie przychodziła czytać list. Była najbardziej samotna ze wszyst-
             kich, ponieważ straciła nadzieję. Gdy Malce po takiej wizycie w komitecie
             udawało się wyrwać od Balci, przychodziła z Miriam do Sorki. Nie miały przed
             Balcią żadnych tajemnic, co to, to nie, ale w tych dniach oczekiwania na Gabiego
             Balcia zrobiła się bardzo nerwowa i trzeba było przy niej uważać na słowa. W jej
             towarzystwie rozmowa przybierała zazwyczaj inną formę.
                Sorka była z nich wszystkich najmniej nerwowa. Przyjmowała osierocenie z ro-
             dzajem kamiennego niewzruszenia, spokoju, którego nie zazdrościły jej ani Malka,
             ani Miriam. Nie wyglądała na przygnębioną – może dlatego, że miała Mendla?
                Miriam skarżyła się na Abraszę.
                – Męczy mnie, żebym mu napisała o przeżyciach w obozie, a ja za nic nie
             potrafię się za to zabrać.
                – Ma prawo wiedzieć – powiedziała Malka, a Sorka pokiwała głową.
                – A ty sama – Miriam odwróciła się do Sorki – umiałabyś o tym mówić, a co
             dopiero opisać w liście?
                Sorka poczerwieniała. Żyły na jej szyi zesztywniały. Oczy nabiegły łzami. Nigdy
             nie wspominała taty ani Hanki. A jednak odpowiedziała:
                – Gdybym miała kogoś takiego jak Abrasza, zapewne umiałabym.
                – Masz Mendla.
                – Mendel jest mocno zajęty swoją własną historią oraz innymi rzeczami.
                – Jakimi rzeczami?
                – Rzeczami związanymi z dniem obecnym.
                – Na przykład?
                – To tajemnica Mendla.
                Malka uśmiechnęła się mądrze:
                – Znamy ten sekret. Pracuje dla Brichy. – A do Miriam kategorycznie powie-
             działa: – Trzeba opowiadać. Trzeba powtarzać fakty po tysiąckroć, tak, tysiąckroć
             powtarzać to, o czym i tak nie zapomnimy.
                – Już tysiąc razy to od ciebie słyszałam – skrzywiła się Miriam.
                – To wysłuchaj po raz tysiąc pierwszy. Życie zaciemni ważne szczegóły, jeśli
             na to pozwolimy. Życie chce zapomnieć. Ale jakkolwiek byłoby to nam miłe,
             zapominać nie możemy. Weź to sobie do serca.
                Miriam uparcie kręciła głową.
                – Mam tego dość. Ciągle i ciągle słuchać o getcie i kacecie, czego ode mnie
             chcesz? I nie myśl – dodała spokojnie – że łatwo jest mi pisać do Abraszy. Zmienił
             się. Sam jest strasznie oszczędny w słowach. Widzicie przecież, nie odpowiada
             na moje pytania.
                – Może ma powód – powiedziała Malka. – Jakby nie było, wszystko się wkrótce
             wyjaśni. Gdy tylko przybędzie Gabi, ruszamy w drogę, co, Miriam?
                W tym momencie Sorka niespodziewanie przekazała nowinę:
                – Ja i Mendel też ruszamy w drogę… – Jej twarz pokryła się silnym rumień-
             cem. – My… Wy i ja, rozdzielimy się, moje drogie. – Po chwili milczenia dodała:   547
   544   545   546   547   548   549   550   551   552   553   554