Page 528 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Chava Rosenfarb - Listy do Abraszy.
P. 528

mozolną codziennością, to może nasza miłość stałaby się tak mglista, jak nie-
           ruchoma mgła unosząca się w powietrzu nad stojącymi wodami – bez kierunku,
           bez celu. Co stałoby się wtedy z moją tęsknotą do morza – wielkiego, otwartego
           morza, którego daleki szum tak wyraźnie w sobie słyszę? Wszechogarniające
           morze, życie ducha, śpiew duszy – to wszystko nadaje sens temu, co codzienne
           i trywialne, wzbogaca i upiększa moje pragnienie bycia z Markiem. Bez tego
           powiewu w żagle okręt, który niesie naszą miłość, uległby katastrofie, rozbiłby
           się o skały.
             To właśnie, Abraszo, próbowałeś mi powiedzieć. Jakim sposobem zdołałeś
           mi to tak dobrze wyjaśnić? Na pewno nie słowami, lecz raczej w niewerbalny
           sposób. Nie mam co do tego wątpliwości. Zrozumiałam, że rozstanie prowadzi
           poprzez ból do wiecznej miłości, a moja droga prowadzi przez Paryż. Taniec jest
           moją drogą. Muszę opanować podstawowy język tańca do perfekcji. Drżę wpraw-
           dzie na samą myśl o opuszczeniu domu i pożegnaniu się z Markiem. Gdy myślę
           o obcym, groźnym i kuszącym mieście świateł, ogarnia mnie przerażenie i trwoga.
           Jak poradzę sobie tam sama jedna, nie znając dostatecznie języka, nie będąc
           w stanie ugotować porządnego posiłku ani zszyć jak należy podartego ubrania?
             Z drugiej strony jednak będę pierwszą z całej mojej rodziny, która wyruszy
           w podróż – z Bocianów, z Łodzi, z Polski – w daleki świat! Tata nieraz się prze-
           chwalał, że on i mama byli pierwszymi z wszystkich pokoleń ich rodzin, którzy
           odeszli od tradycyjnej żydowskości sztetla i dołączyli do głównego nurtu nowe-
           go życia. Wierka była pierwszą, która zaszła tak daleko na drodze świeckiego
           wykształcenia, i ja, Miriam, również muszę okazać się warta bycia ich córką.

                                           *

             Pośród leniwej ciszy niedzielnego popołudnia rozbrzmiewa głos dzwonu
           kościelnego wzywającego na wieczorną mszę. Spotykam się z Markiem przy
           wejściu do Kina Bajka, jednak nie wchodzimy do środka. Rzucając sobie ukrad-
           kowe spojrzenia, ruszamy w kierunku Parku Poniatowskiego 348 . Towarzyszy nam
           uroczysty, poważny dźwięk dzwonu. Marek i ja nie umówiliśmy się, że tego akurat
           dnia przeprowadzimy decydującą o naszym losie rozmowę, jednak oboje wiemy,
           że ten moment właśnie nadszedł.
             Leżymy na soczystej trawie obok stawu w parku, w którym zieleń późnego lata
           zaczynają spowijać wieczorne cienie. Park jest pełen wystrojonych, niedzielnych
           spacerowiczów. Murawa wokół stawu usiana jest obejmującymi się parami, które




           348   Park Poniatowskiego był ulubionym parkiem Chavy Rosenfarb, do którego chodziła często z przy-
             jaciółmi. Był on w sąsiedztwie mieszkania Rosenfarbów, które znajdowało się na trzecim piętrze
             kamienicy przy ul. Żeromskiego 75. Z kina Bajka na Bałutach do Parku Poniatowskiego jest bli-
    526      sko 4,5 km.
   523   524   525   526   527   528   529   530   531   532   533