Page 45 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Chava Rosenfarb - Listy do Abraszy.
P. 45

melodie jej życia i rozproszone uczucia. Majowy, smutny doktor Vanderhaeghe
             nie mógł jej ocalić. Musiała sama… jak nakazał jej Abrasza.
                Aby się ratować, musiała rozpiąć – całą siłą swojego bólu – biały żagiel le-
             gendy o swoim życiu. Ten oto żagiel był wszystkim, co posiadała.
                Jej żagiel musiał przeciąć miasteczko Bociany – gdzie urodzili się jej rodzice
             i Abrasza. Tam Abrasza zaprzyjaźnił się z jej ojcem, Jankewem, a poprzez niego,
             wiele lat później w jej rodzinnej Łodzi, również z nią, Miriam. Tam, na mansardzie,
             Abrasza powiedział do niej kiedyś: „Będę cię nazywał Rina, śpiew . Ponieważ
                                                                     46
             nasze dusze razem ucztują”. To od Jankewa Abrasza nauczył się często używać
             słowa „dusza”.
                Od czasu do czasu Abrasza faktycznie tak do niej mówił. Ale imię to już do
             niej nie pasowało. Imię, które kończy się na mistyczną literę „hej” , w istocie
                                                                     47
             brzmiało jak pieśń otwarta na świat. Teraz czuła się wygodniej ze swoim własnym
             imieniem – Miriam, zamkniętym pomiędzy dwoma literami „mem”, jak pomiędzy
             zaciśniętymi ustami. I jako nosicielka tego imienia zgodziła się spotkać z nim
             w Łodzi, tej pierwotnej i swojskiej – przypieczętowanym punkcie na mapie jej
             pamięci. Zaprosiła go na ślub swoich rodziców – gdy oboje usłyszeli o nim w kry-
             jówce w getcie. Było to wtedy, kiedy Abrasza zaproponował, aby każdy opowiedział
             o swoim życiu, dając słuchaczom możliwość wchłonięcia tej opowieści. Jeśli dla
             któregoś z nich ta noc miałaby się okazać ostatnią, to ci, którzy ocaleją, będą
             mogli nieść ze sobą życie zmarłego.

                                              *

                Przyjdź, Abraszo! Pożeglujmy po firmamencie Łodzi, po błękitnych, powietrznych
             falach majowego nieba. Oślepiające poranne słońce kołysze się na hamaku jedy-
             nej, przezroczystej chmurki. Jego promienne włosy odbijają się w oknach domów
             i fabryk niczym w tysiącu zwierciadeł. W kilku łódzkich parkach, na skwerach
             i na dziedzińcu kościoła kasztanowce stoją w pełnym rozkwicie, niczym w pianie
             różowo-białego perfumowanego mydełka. Miasto obmywa się dzisiaj ze swojej
             zwyczajnej, codziennej szarości.
                Widzę moją dwudziestojednoletnią matkę w tamtym dniu.









             46   Imię Rina w języku hebrajskim oznacza pieśń, radość.
             47   Hej to piąta litera alfabetu hebrajskiego, na poziomie fizycznym odpowiada pięciu zmysłom, pię-
                ciu palcom i pięciu wymiarom, a na poziomie duchowym – pięciu poziomom duszy. Według żydow-
                skich mistyków reprezentuje boskie tchnienie, światło i objawienie.
   40   41   42   43   44   45   46   47   48   49   50