Page 368 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Chava Rosenfarb - Listy do Abraszy.
P. 368

– No i jak było na przesłuchaniu, na które wzięła cię panna Jedwab? – pyta
           mnie mama.
             – Nijak było – mruczę pod nosem w odpowiedzi, jakby i dla mnie nie miało
           to większego znaczenia. – Przyjmie mnie na próbę po wakacjach – mówię.
           Udaję, że jestem głęboko pogrążona w moich zadaniach z rachunków i w ogóle
           nie myślę o strychu. Nagle, nie podnosząc głowy znad zeszytu i jakby mimo-
           chodem, kłamię: – Widziałam na korytarzu Nońka. Zdaje się, że powiedział do
           mnie: „Zawołaj mamę”.
             – Co to znaczy: „Zawołaj mamę”? – udaje złość Binele. – Ten twój mały brat
           też już uważa, że mama jest na świecie po to, by słuchać jego komend! Dlaczego
           nie wejdzie, jeśli mnie potrzebuje? – Mimo to odkłada na bok obrus, poprawia
           fartuch i wychodzi z mieszkania.
             Doskakuję do szafy, otwieram lewe drzwi i wyciągam szybko mamy poszewkę
           ze szmatami. Z najwyższej półki spada mi coś na głowę. Jest to miękki woreczek
           z zielonego aksamitu, w którym leży kawałek białego, delikatnego, cienko tkanego
           płótna z czarnymi pasami wzdłuż boków i frędzlami w rogach. Dokładnie czegoś
           takiego potrzebuję. Wiem, że jest to tałes 263 , który tata trzyma jeszcze z czasów,
           kiedy był religijny. Dzisiaj na pewno już go nie potrzebuje. Nie ma najmniejszego
           prawdopodobieństwa, żeby nagle znowu stał się pobożny. W tym momencie to
           nie tata, tylko ja potrzebuję tego wspaniałego kawałka płótna. Łapię za nożyczki
           z mamy pudełka na przybory do szycia i z tałesem pod ramieniem wybiegam
           z mieszkania.
             Na korytarzu nie ma ani Nońka, ani Binele i droga na strych jest wolna.
           Wszedłszy tam, rozpościeram tałes na podłodze i wycinam pośrodku niego dziurę.
           Przekładam przez nią głowę i już jestem przebrana w najbardziej fantastyczny
           kostium na świecie. Czuję się, jakby urosły mi skrzydła.
             Puszczam się w żywiołowe pląsy pomiędzy białymi prześcieradłami, ubrana
           we wspaniałą, białą draperię obramioną czarnymi brzegami i przyozdobioną
           frędzlami. To dopiero jest taniec! Teraz jestem w domu, w moim własnym ką-
           cie, w moim świecie. Teraz żyję i oddycham – nie jak ziemska, dziewięcioletnia
           dziewczynka, tylko jak bezcielesna istota; nie jak moje własne fizyczne ja, tylko
           jak pozbawiony ciężaru duch, który wypełnia całą swoją istotą Nibylandię, do
           której nie mogę już wejść w żaden inny sposób – jak tylko poprzez mój taniec.
             Pląsam tak po strychu bardzo długo, aż coraz częściej zaczynam zaplątywać
           się w pranie zwisające z rozciągniętych równolegle sznurów. Nagle orientuję się,
           iż wokół mnie zrobiło się ciemno, a mama nie będzie wiedziała, dokąd poszłam.
           Wybiegam więc szybko tanecznym krokiem ze strychu, zapominając zdjąć biały
           kostium i wziąć ze sobą nożyczki. W domu spotykam się twarzą w twarz z mamą.



           263   Tałes – szal modlitewny, prostokątna chusta nakładana przez żydowskich mężczyzn na głowę
    366      bądź ramiona podczas modlitw.
   363   364   365   366   367   368   369   370   371   372   373