Page 352 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Chava Rosenfarb - Listy do Abraszy.
P. 352
Ten sam rodzaj ciekawości wzbudzają też we mnie zwierzęta, chociaż boję
się ich, zwłaszcza psów, kotów, szczurów i myszy. Strach ten dzielę z Wierką
i w pewnym stopniu również z mamą. Mama mówi nam, iż pod tym względem
nie powinnyśmy brać z niej przykładu i zapewnia zarówno mnie, jak i Wierkę,
że ona sama zaczęła bać się zwierząt, kiedy była już dorosła. Poza tym w jej
przypadku nie jest to strach, który powstrzymywałby ją od zrobienia tego, co ma
do zrobienia, a to jest najważniejsze. W zasadzie się z nią zgadzam, mimo to za
każdym razem, kiedy przychodzi moja kolej, by wynieść śmieci do stojącego obok
wyjścia z budynku śmietnika, serce skacze mi aż do gardła. Śmietnik ten jest
bowiem kotłowaniną szczurów, które biegają wkoło w poszukiwaniu pożywienia.
A jeśli chodzi o koty i psy, to stróż, pan Wygodny, posiada kilkoro przedstawi-
cieli obu tych gatunków w swojej suterenie. Jego koty już dawno temu zarzuciły
polowanie na szczury czy myszy i wolą razem z psami uganiać się po podwórku
za kobietami i dziećmi.
Podczas lekcji przyrody w szkole odkrywam, że człowiek również jest zwie-
rzęciem. Wiedziałam to już wcześniej, ale teraz ten fakt zostaje „naukowo”
potwierdzony przez nauczycielkę. Człowiek jest zwierzęciem mięsożernym i tak
samo jak inne mięsożerne zwierzęta, myśliwym. Kiedy chcę sobie wyobrazić
człowieka – myśliwego, myślę najczęściej o panu Wygodnym.
Sąsiadki i dzieci z podwórka boją się pana Wygodnego nawet bardziej niż psów
i kotów. Chociaż jest stróżem w kamienicy należącej do Żyda i mówi perfekcyjnym
bałuckim jidysz, to sam jest większym wrogiem Żydów niż wszystkie koty i psy
razem wzięte. On, jego żona, synowie oraz jego siostra, która mieszka u niego,
są jedynymi gojami, których Wierka, Noniek i ja znamy osobiście, jeśli można
tak powiedzieć, nie licząc szajgeców i ich nauczycieli ze szkoły powszechnej na
trzecim piętrze. W szkole tej uczy się też kilku bałuckich żydowskich chłopców,
ale większość uczniów to katoliccy chłopcy z podmiejskiego Marysina.
Pan Wygodny robi wszystko co w jego mocy, by uczynić życie mieszkańców
kamienicy tak mało wygodnym, jak to tylko możliwe. Widok żydowskich dzieci
biegających po zakurzonym, hałaśliwym podwórzu działa na niego jak płachta na
byka, zwłaszcza kiedy jest pijany. Puszcza się w pogoń za nimi z miotłą w ręce,
a jego żona, pani Wygodna, dopomaga mu, rozchlustując wiadro pomyj, żeby dzieci
się rozbiegły. Nawet kiedy nigdzie państwa Wygodnych nie widać, dzieci czują ich
obecność i podejrzewają, że czają się oni gdzieś w kącie podwórza. Dlatego zabawie
na podwórzu zawsze towarzyszy dreszcz trwogi. Jednak żadnej żydowskiej matce nie
przychodzi do głowy, by donieść na stróża do właściciela budynku, z tego prostego
powodu, że sam właściciel również jest w pewnym sensie myśliwym, a mianowicie
uosobieniem samego anioła śmierci. Czasami przysyła do mieszkań sąsiadów
sekwestratora lub nakazuje eksmisję, jeśli ktoś zalega z płaceniem czynszu.
250
350 250 Sekwestrator (daw.) – urzędnik egzekwujący zaległe podatki i opłaty.