Page 346 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Chava Rosenfarb - Listy do Abraszy.
P. 346

piersi w luźnym warkoczu. Zazwyczaj czesze włosy dopiero wieczorem, kiedy
           dzieci są już w łóżkach. Teraz jednak, gdy Cimerman się jej przygląda, czuje się
           zawstydzona i nie może tego zrobić.
             Kiedy stoi tak obok stołu i prasuje, porusza się w swego rodzaju wytworny,
           wyrafinowany sposób, żeby grać na uczuciach Cimermana, wabić go. Jego obec-
           ność w mieszkaniu wzbudza w niej tęsknotę za dawną, wolną Binele, pragnienie
           nowych przeżyć, nowych wrażeń, smaków życia, których nie zdołała zakosztować.
           W głębi serca cieszy ją ta tęsknota. Jest ona częścią witalności, radości życia,
           która wciąż w niej kipi. Może dlatego ociąga się z tym, by uwolnić się od milczącej
           namiętności Cimermana do niej. Ma nad nim przewagę w tej dziwacznej grze,
           w którą grają: jej miłość do Jankewa. Cimerman jest niczym ćma, która trzepocze
           wokół niej – płomienia; ćma, która może ją ugryźć, ale nie zabić.
             Pośród tych wszystkich przyjemnych i mniej przyjemnych refleksji Binele
           czuje się nieswojo i wizyta Cimermana wywołuje w niej poczucie winy. Milczenie
           przeciąga się. Binele przerywa prasowanie i podchodzi do niklowanego łóżka, by
           zobaczyć, czy Wierka i ja zasnęłyśmy. Udajemy, że śpimy. Wróciwszy do stołu,
           bierze żelazko do ręki i odzywa się do gościa:
              – A pana żona, towarzyszu Cimerman, siedzi teraz sama w domu, kiedy pan
           jest tu ze mną, czy tak?
             – Nie mam pojęcia – odpowiada, wzruszając ramionami. Odkłada papiery
           na stół i sączy resztkę herbaty ze szklanki.
             – Jest pan znanym socjalistą – ciągnie Binele – i prawi pan o miłości do ludz-
           kości. Jest pan o wiele bardziej aktywny w partii niż mój Jankew. Zastanawiam
           się więc, jak w takim razie może pan okradać osobę, która jest panu oddana,
           z tej odrobiny wolnego czasu, jaki może pan spędzić w jej towarzystwie? Sama
           wiem, co to znaczy dla kobiety siedzieć w domu i wypatrywać oczy, czekając na
           powrót męża.
             – Moja żona nie siedzi w domu i nie wypatruje sobie oczu, czekając na
           mnie. To pani taka jest, nie ona. – Cimerman kładzie swoją ciężką pięść na
           pliku papierów. – Ona w ogóle nie jest do pani podobna. Już prędzej podobna
           jest do mnie. Ma wiele innych zainteresowań poza mężem i domem. Dla pani
           dom jest wszystkim. Ale ona nie posiada takiego zamiłowania do domowego
           ogniska, jak pani.
             – Skąd może być pan tego taki pewny? – pyta Binele z sarkazmem. – Ja,
           widzi pan, nie wątpię, że ona pragnie być z panem, bez względu na to, czy żywi
           zamiłowanie do ogniska domowego, czy nie.
             – Ma pani rację. Mnie również przebywanie z nią sprawia przyjemność. Jest to
           jednak inny rodzaj przyjemności od tej, którą odczuwam, spędzając czas z panią.
             – Co ma pan na myśli?
             – Wie pani bardzo dobrze, co mam na myśli. I pani, Binele – próbuje zrewan-
           żować się jej sarkastycznym stwierdzeniem – pani też jest socjalistką, a jednak
    344    wyrządza mi pani krzywdę. – Cimerman nie żartuje. Jest śmiertelnie poważny.
   341   342   343   344   345   346   347   348   349   350   351