Page 327 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Chava Rosenfarb - Listy do Abraszy.
P. 327

Jest wczesne popołudnie. Druga zmiana kelnerów przygotowuje się do prze-
             jęcia pracy w restauracji. Jankew, ubrany w białą, czystą marynarkę, z białą
             serwetą przewieszoną przez rękę, stawia się przed panem Terkeltojbem na
             zwyczajową inspekcję. Pan Terkeltojb lubi go i traktuje po bratersku. Właśnie
             co opowiedział Jankewowi nowiusieńki dowcip, który usłyszał od jednego z go-
             ści – o babci Hitlera, która była, jak wieść niesie, Żydówką. Jankew śmieje się
             uprzejmie z obowiązku i czeka, aż pan Terkeltojb klepnie go jak zwykle w ramię
             na znak, że inspekcja została zakończona.
                Przy stolikach siedzą kupcy i przedsiębiorcy, lecz również grupki bogatych,
             wiodących próżniacze życie kobiet. Od wczesnych godzin rannych przesiaduje
             tu też żydowska bohema – miłośnicy sztuki, literatury i muzyki, którzy nie mają
             żadnych konkretnych zawodów. Są też goście, którzy wpasowują się w obie te
             kategorie, to znaczy są zarówno kupcami, jak i miłośnikami teatru, zarazem
             właścicielami interesów i miłośnikami literatury.
                Jankew zaczyna pracę na swojej zmianie i wkrótce zapomina o wszystkim –
             z wyjątkiem zamówień, które przyjmuje i realizuje. Obsługując gości, krząta się
             między stolikami a kuchnią, utrzymując w równowadze tace niesione na dłoniach.
             Poci się i posapuje. Ledwo zdaje sobie sprawę z przemijających godzin, pieczenia
             stóp w przepoconych butach, potu, który szczypie w plecy, czy tego, że sztywny,
             biały kołnierzyk ociera jego spocony kark.
                Jakiś czas później, gdy kończy się mordęga południowych godzin, spostrzega
             wchodzącego do restauracji poetę Mojszego Brodersona 240 , który wkracza do
             Capri niczym aktor na scenę. Jego teatralne pojawienie się jest tu zwyczajowym
             wydarzeniem dnia. Ten Heinrich Heine żydowskiej Łodzi, którego zna i ubóstwia
             całe miasto, ma swój stały stolik obok rampy w pobliżu sceny, na której pianista
             wygrywa lekką, popołudniową muzykę. Broderson przychodzi tu prosto z restau-
             racji Astoria , gdzie jidyszowa inteligencja spotyka się przy obiedzie składają-
                       241
             cym się z jarskiego czulentu , specjalności tej restauracji. Do Capri wpada, by
                                     242
             raczyć się dobrą „małą czarną” z ciastem francuskim lub lodami, które nigdzie
             nie smakują tak wspaniale jak tu.
                Mojsze Broderson jest mężczyzną o książęcej posturze, z perfekcyjnie przy-
             strzyżonymi bokobrodami. Nosi monokl, który często wypada mu z oczodołu,



             240   Mojsze Broderson (1890-1957) – poeta, ilustrator, scenarzysta, barwna postać łódzkiego świata
                artystycznego. Był jednym z inicjatorów grupy Jung Jidysz i wielu innych przedsięwzięć artystycz-
                nych w Łodzi. Wraz z Henochem Konem (muzyka) i Ichakiem Braunerem (lalki) założył artystyczny
                teatr marionetek Chad Gadija, a potem teatr Ararat, dla którego pisał teksty.
             241   Kawiarnia Astoria (ul. Piotrkowska 27), w okresie międzywojennym skupiała środowisko żydow-
                skiej bohemy artystycznej; spotykali się tam pisarze, malarze, aktorzy.
             242   Czulent – tradycyjna potrawa żydowska, którą przygotowywało się poprzez wielogodzinne dusze-
                nie, zwykle z mięsa, ale także z fasoli i warzyw.                 325
   322   323   324   325   326   327   328   329   330   331   332