Page 322 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Chava Rosenfarb - Listy do Abraszy.
P. 322

prowadzących na zewnątrz. Teraz, gdy szła tak obok niego, uświadomiła sobie,
           jak bardzo wzrostem podobny był do Marka. Kiedyś zwykła półżartem myśleć, jak
           dobrze by było, gdyby Marek i Abrasza byli jednym człowiekiem. Teraz zdawało
           się jej, że znalazła odbicie ich obu w tym oto obcym mężczyźnie, który szedł u jej
           boku. Wciąż jeszcze trzymając się za ręce, pozwalali nieść się naprzód tłumowi
           ocalałych i pracowników personelu obozu wystrojonych w różnego rodzaju mundu-
           ry. Wszyscy podążali strumieniem w kierunku angielskich koszarów wojskowych,
           gdzie przy dźwiękach orkiestry wojskowej odbywała się parada.
             Potem przyszła kolej na sztuczne ognie. Za każdym razem kiedy petarda
           w postaci ognistej kuli wystrzeliwała w niebo, Miriam zaciskała rękę wokół
           smukłych palców doktora Vanderhaeghe. Dotyk jego dłoni przypomniał jej do-
           tyk ręki jej ojca podczas tego wieczoru, kiedy widziała fajerwerki pierwszy raz
           w swoim życiu. Teraz kula tęczowych kolorów rozprysnęła się po granacie nieba
           niczym ogromny parasol, po czym przemieniła się w gigantyczny, odsłaniający
           swoje wnętrze kwiat, który otwierając się coraz bardziej ponad głowami widzów,
           upodabniał się do sufitu świątyni, by na koniec opaść deszczem barwnych kropli.
             – Wspaniałe… – wyszeptała Miriam.
             Doktor Vanderhaeghe spojrzał na nią zmrużonymi oczami spoza grubych
           szkieł okularów i uśmiechnął się ledwo widocznym uśmiechem.
             – Po raz pierwszy w życiu widziałem fajerwerki – odezwał się – kiedy miałem
           jakieś dziesięć lat. Było to podczas letnich wakacji. Stałem z rodzicami przy
           oknie naszego mieszkania w Ostende. Petardy wystrzeliwano z brzegu morza
           i fajerwerki odbijały się w jego falach.
             Miriam odparła:
             – A ja nie mogę sobie żadną miarą przypomnieć, kiedy po raz pierwszy widzia-
           łam fajerwerki. Zdaje się, że było to podczas odsłonięcia pomnika Kościuszki 238 .
           Miałam może sześć czy siedem lat. Czy wie pan coś o Kościuszce, doktorze?
             – Coś niecoś. Polski narodowy bohater walczący o wyzwolenie Polski, prawda?
           Wiem bardzo niewiele o Polsce, jak ci mówiłem. Mama zwykła mi coś czasem
           opowiadać, ale mnie to nie interesowało.
             – To też już mi pan powiedział.
             – Bo bardzo tego żałuję.
             – To też wiem.
             – Czy jest w ogóle coś, czego o mnie nie wiesz?
             – To pytanie powinnam ja panu zadać, doktorze, nie pan mnie.
             Parę wielobarwnych wachlarzy pełnych światła otworzyło się na niebie i spły-
           nęło równomiernie w dół kolorowymi strumieniami światła. Rozległy się chóralne



           238   Odsłonięcie pomnika Tadeusza Kościuszki na placu Wolności miało miejsce 14 grudnia 1930 r.,
             w uroczystości wzięło udział ponad 10 tys. osób! Pomnik był pięknie iluminowany wielkimi reflek-
    320      torami, ale nie ma przekazów o fajerwerkach.
   317   318   319   320   321   322   323   324   325   326   327