Page 302 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Chava Rosenfarb - Listy do Abraszy.
P. 302
– Czy wiesz, Miriamko, gdzie możemy znaleźć ten obrazek? – pyta łagod-
nym, słodkim głosem. W odpowiedzi kiwam potakująco głową. – I powiesz nam
wszystkim? – Zaprzeczam ruchem głowy. – Powiesz tylko mnie, później, w pokoju
nauczycielskim? – Przytakuję. – I nie zapomnisz przyjść do pokoju nauczyciel-
skiego zaraz po lekcji? – Potrząsam głową.
Gdy tylko rozbrzmiewa dzwonek na koniec lekcji, wybiegam z klasy za na-
uczycielką, ciągnę ją za spódnicę i wołam:
– Ja mam ten obrazek!
Nauczycielka ściąga smolistoczarne brwi i patrzy na mnie parą komicznie
wybałuszonych oczu.
– Gdzie on jest? – pyta mnie krótko i ostro.
– W moim domu.
– Przynieś go jutro! – mówi i zamierza mnie o coś jeszcze zapytać, jednak
zanim zdąży otworzyć usta, ja jestem już na drugim końcu korytarza.
Całą drogę ze szkoły do domu pochlipuję, a w myślach przytulam i całuję
obrazek. Z niecierpliwością wyglądam chwili, by oprzeć go o szybę okna i po raz
ostatni całym sercem przenieść się w niego w marzeniach. Gdy przychodzę do
domu, unikam mamy, żeby nie zobaczyła mojej zapłakanej twarzy. Nie mogę się
doczekać, by wzięła Nońka i poszła na plotki do cioci Racheli albo do Kaców,
oraz żeby Wierka skończyła odrabiać lekcje i pobiegła do swojej przyjaciółki.
Gdy wreszcie jestem sama w domu, wyciągam obrazek spod szafy, opieram go
o szybę i zaczynam moje taneczne przedstawienie. Moje ciało trzęsie się jednak
od spazmatycznego płaczu, przez co ciągle poślizguję się i przewracam. Nawet
przez minutę nie mogę utrzymać równowagi, skacząc na jednej nodze. Siadam
więc na podłodze, kładę obrazek na kolanach i wpatruję się w niego zapłakanymi
oczami. Moje łzy kapią na oprawioną w ramkę szybkę i pokrywają mokrą glazurą
postać tancerki w białym kostiumie, tak że ledwo widzę jej rozmazane kontury.
„Ty i tak jesteś mój! Mój i nikogo innego!” – szepczę do obrazka mokrymi od łez
ustami. „Nawet kiedy wrócisz do nich, i tak zawsze będziesz mój”. Pochlipując,
wsuwam obrazek do mojej szkolnej teczki.
Następnego dnia przed lekcjami wchodzę do pokoju nauczycielskiego i od-
daję obrazek pani Boleściwej. Nauczycielka bierze mnie za rękę i odchodzi ze
mną w kąt. Wskazując na tylną stronę obrazka, nachyla się do mnie i szepcze
mi do ucha:
– Widzisz tu tę pieczątkę? – pyta, wskazując na wydrukowany stempel. – Jest
tu napisane: „Własność szkoły im. Medema”. Wszystkie rzeczy, które mają taką
pieczątkę, należą do tej szkoły. Teraz to rozumiesz, prawda? – Zastanawiam
się, co tu jest do rozumienia i dlaczego nauczycielka zawraca mi głowę w mojej
niedoli. Niepewnie potakuję głową. – A dlaczego w ogóle zdjęłaś ten obrazek
ze ściany? – pyta.
Żeby utrzymać wewnętrzną równowagę, kołyszę się w przód i w tył na pode-
300 szwach butów, splatając palce rąk za plecami.