Page 281 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Chava Rosenfarb - Listy do Abraszy.
P. 281

– Tak, oczywiście. Jeśli mamy ochotę, możemy być cicho, a jeśli nie, możemy
             mówić i śpiewać, a nawet krzyczeć. Zależy, na co mamy ochotę. Dla lasu nie
             stanowi to żadnej różnicy.
                – Chcesz powiedzieć, że las nas nie słyszy, i że my tak naprawdę też nie
             możemy tu nic usłyszeć, czy tak? Że las nic nie mówi, bo nie jest żywy tak jak
             my, prawda?
                – Chcę powiedzieć, że las nie jest żywy w ten sam sposób, co my. Jeśli drzewa
             mają swój język, to nie jest to to samo, co my rozumiemy pod pojęciem języka.
                – Uważasz więc, tato, że drzewa nie są nieszczęśliwe przez to, że nie mogą
             się ruszyć z miejsca?
                – To nie ma nic wspólnego z byciem szczęśliwym czy nieszczęśliwym. Tak
             po prostu jest. W naturze drzew leży, że mają korzenie i są nimi przywiązane do
             ziemi. Jeśli zabierzesz człowiekowi wolność poruszania się, ten człowiek umrze.
             Ale gdybyś chciała jakieś drzewo uwolnić od ziemi i wyrwała je z niej, umarłoby
             też, chyba że przesadziłabyś je z korzeniami w inne miejsce. I nawet wtedy nie
             ma pewności, czy to drzewo by się przyjęło i doszło do siebie po przesadzeniu.
             Wszystko, co wiemy o drzewach to to, że należą do innego świata, świata roślin.
                – Masz na myśli inny świat, który zawarty jest w naszym świecie?
                – Tak, to właśnie mam na myśli. Dokładnie tak, jak świat zwierząt jest czę-
             ścią naszego świata. Ale żaden z tych światów nie może nigdy zrozumieć dobrze
             innego. Są wprawdzie ze sobą powiązane, ale to wszystko. Możesz sobie na
             przykład myśleć, że las jest miastem drzew, podzielonym na rodziny, które dzielą
             się między sobą światłem słońca i sokami ziemi. Możesz sobie myśleć, że czerpią
             przyjemność ze wspólnego życia, tak, jak zdarza się to wśród ludzi; albo że kiedy
             rozpętuje się burza – starają się pomóc jedno drugiemu, jak ludzie. Możesz sobie
             też myśleć, iż drzewo, które stoi samotnie pośrodku pola, cieszy się z tego, że ma
             słońce i wiatr tylko dla siebie, lub że czuje się samotne i brakuje mu świergotania
             lasu. Jednak wszystko to są uczucia, których doświadczają ludzie, nie drzewa.
                – Skąd wiesz, tato? Skąd możesz to wiedzieć, skoro nie potrafisz zrozumieć
             ich mowy i są dla ciebie jak umarli, choć sam mówisz, że żyją?
                – Masz rację. Nie wiem. Jedynie tak sobie to wyobrażam. Rozsądek mówi
             mi, że jeśli drzewa mają własny rozum, to jest on inny niż nasz. Ale czy to waż-
             ne? Jeśli my nie możemy ich zrozumieć, a one nie mogą zrozumieć nas, to i tak
             jesteśmy jedni dla drugich jak martwi. Tego jestem pewien.
                Ja też jestem tego pewna. Wiem, że sama jestem jak martwa dla wielu
             ludzi i wielu ludzi jest martwych dla mnie, chociaż należymy do tego samego,
             ludzkiego świata. Powstrzymuję się jednak przed powiedzeniem tego tacie.
             Nie odzywam się więcej, podczas gdy wędrujemy naprzód, w głąb lasu. Tata
             też nic nie mówi. Może zorientował się, że nie jestem zadowolona z jego od-
             powiedzi. Ja jednak jestem do tego przyzwyczajona. Wystarcza mi, że jego
             głos chwilę temu był ciepły i pełen światła. Sam dźwięk tego głosu powiedział
             mi więcej, niż mogłyby wyrazić słowa.                                279
   276   277   278   279   280   281   282   283   284   285   286