Page 271 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Chava Rosenfarb - Listy do Abraszy.
P. 271

bo koniecznie chcę stać się taka mądra i genialna jak Wierka. Kiedy z czasem
             staje się dla mnie jasne, że nigdy Wierki nie dogonię i zawsze będę pozostawać
             w tyle, chcę przynajmniej być tak dobra, jak Wierka była w moim wieku. Lecz gdy
             wszystkie te przyczyny przestają się liczyć, pozostaje ta jedna: nauka to wspa-
             niały wypełniacz czasu, zwłaszcza gdy idzie w parze z nieustannym chwaleniem
             przez nauczycielkę i głaskaniem przez nią po głowie. To, że ojciec nauczył mnie
             alfabetu, bardzo mi się teraz przydaje. Czuję się ważna i dumna.
                Inaczej sprawa ma się w domu. Tam Wierka nadal spija śmietankę. Kiedy
             mama wraca do domu z wywiadówki, konferencji z nauczycielami – ma twarz
             rozpłomienioną, oczy błyszczące, usta pełne pochwał. Powtarza słowo w słowo
             wypowiedź nauczycielki o osiągnięciach Wierki. Moje wspaniałe osiągnięcia mama
             też chwali, lecz, jak mi się zdaje, tylko półgębkiem. W końcu jestem w pierwszej
             klasie. W pierwszej klasie wszystkie dzieci uczą się dobrze.
                Po jednej z takich wywiadówek, kiedy rodzice leżą w łóżkach i myślą, że my,
             córki, śpimy już, słyszę, jak tata szepcze dumny do mamy: „Wierka wyrasta na
             wielką osobowość. Wiedziałem to od dnia, kiedy się urodziła”.
                Serce ściska mi taki ból, że ledwo mogę zdławić szloch, jaki wyrywa mi się
             z gardła. Co tata ma na myśli, mówiąc, że Wierka wyrasta na wielką osobowość?
             Jaka jest różnica między wielką osobowością a małą osobowością? Co oznacza
             słowo „osobowość” i jak to się mierzy? Czy ma to coś wspólnego ze wzrostem?
             Prawdopodobnie nie, bo ja przecież rosnę jak na drożdżach. Mama stawia mnie
             co kilka tygodni przy framudze i robi znak ołówkiem na wysokości mojej głowy,
             a później chwali się przed sąsiadkami szybkością, z jaką rosnę. Ja sama widzę
             przecież, że ubiegłoroczne sukienki Wierki pasują mi na długość, choć moje
             chude ciało gubi się w ich obszerności. Nie, nie taki rodzaj wzrostu ma tata
             na myśli.
                Tata często mówi o wielkich osobowościach. Bejnisz Michalewicz i Władimir
             Medem byli wielkimi osobowościami, i taką też był Tołstoj, a jest Albert Einstein.
             Czy nauczycielka Rubinow też jest wielką osobowością? Czy kierownik szkoły,
             nauczyciel Wilner? A sam tata? Dlaczego nie mówi on, ten najpiękniejszy i naj-
             mądrzejszy człowiek na świecie, nigdy o sobie, że jest wielką osobowością?
             Czy wszystkich ludzi świata dzieli się na wielkie i małe osobowości? To ważne
             pytanie. Lecz jaka by nie była na nie odpowiedź, nie ma wątpliwości, że o wiele
             lepiej jest być wielką osobowością niż małą osobowością.
                „Ja też chcę zostać wielką osobowością” – szepczę do siebie. Walcząc ze łzami,
             trzymam głowę pod kołdrą. „Chcę zostać największą osobowością na świecie”.

                Z trudnością przychodzi mi wiara w wypełnienie tej deklaracji. Istnienie Wier-
             ki na świecie i jej bycie starszą ode mnie są przeszkodami nie do pokonania.
             Wierka sama podkreśla to na każdym kroku. Zadziera nosa i coraz rzadziej godzi
             się na zabawę ze mną. Spędza czas z gromadką przyjaciółek i nie pasuje jej już
             ciągnąć wszędzie ze sobą młodszą siostrę. Może swobodnie poruszać się po   269
   266   267   268   269   270   271   272   273   274   275   276