Page 254 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Chava Rosenfarb - Listy do Abraszy.
P. 254

sportowego Morgensztern 203 , który obchodzi jubileusz i dopiero co zakończył
           wielki turnfest 204 .
             Sportowcy, młodzi chłopcy i dziewczęta, wychodzą zza rogu i maszerują środ-
           kiem ulicy, energicznie, równymi kolumnami, w takt muzyki marszowej granej
           przez orkiestrę Kultur-Lige. Tysiące oglądających, biednych i bogatych, starych
           i młodych, ledwo może ustać w miejscu. Wielu rzeczywiście maszeruje wzdłuż
           chodnika, towarzysząc defiladzie. Inni maszerują w miejscu. Twarze promienieją.
           Oczy się skrzą. Brawa i wiwaty odbijają się echem w powietrzu, zatykając uszy.
             Paradująca młodzież nosi długie, białe spodnie i białe koszule z emblematem
           Morgenszternu wyszytym na piersi. Młode kobiety noszą krótkie, granatowe
           spódniczki i białe bluzy, z tym samym emblematem na piersiach. Wszyscy noszą
           takie same gumowe tenisówki. W powietrzu łopocze morze czerwonych szturmó-
           wek. Ci sportowcy wcale nie wyglądają jak młodzi żydowscy mężczyźni i kobiety
           z Łodzi. Wyglądają jak armia wysłanników z innego świata. Muskularni, silni,
           pełni energii i szwungu 205 , wyglądają jakby zstąpili do Łodzi, aby dać miejscowym
           Żydom sygnał, że czas zacząć troszczyć się nie tylko o ducha, lecz także o ciało.
             Ogarnięta podziwem, patrzę na zgrabne figury sportowców, którzy przecho-
           dzą obok mnie. Nie mam wątpliwości, że przybywają oni prosto z zaczarowanej
           Nibylandii. Dlatego są w stanie zaczarować całą masę ludzi i ująć ich elegancją
           swoich ruchów. Tłum wokół mnie jest jak gigantyczne ciało, które drży z pod-
           ekscytowania – ciało, którego tata, Wierka i ja jesteśmy zachwyconą częścią.
             Widzę, jak rozpromieniony tata podaje komuś rękę. Tęgawy mężczyzna o wiel-
           kich, wybałuszonych oczach, intensywnie niebieskich, lecz pokrytych licznymi
           czerwonymi żyłkami, uśmiecha się do taty. Szczupła dziewczyna w wieku Wierki
           stoi obok niego. Oto przeciska się ku skrajowi chodnika. Tata odzywa się, raczej
           do Wierki niż do mnie, że to jest pan Wajskop ze swoją córką. Ta dziewczynka,
           która ma długie, czarne warkoczyki, śniadą skórę i czarne oczy z czarnymi
           brwiami, kłania się z gracją i mówi po polsku, że ma na imię Sonia. Wierka też
           się kłania, z mniejszą gracją, i też podaje swoje imię. Ja tylko robię gest, jakby
           czyniąc to samo. Pan Wajskop, pojmuję od razu, jest to ten sam pan Wajskop,
           który jest dawnym przyjacielem taty, a obecnie wrogiem „klasowym”, ten, który
           jest wielkim bogaczem i dał dużo pieniędzy na szkołę Medema. On i jego córka
           są bardzo elegancko ubrani. Dziewczynka nosi biały kapelusik przymocowany
           pod brodą na gumkę i białe rękawiczki na rękach. Ludzie, którzy stoją wokół,



           203   Morgensztern – żydowski klub sportowy, związany z partią Bund, powstał w Warszawie w 1922 r.
             jako Stowarzyszenie Robotnicze Wychowania Fizycznego „Jutrznia” – „Morgensztern”, a wkrótce
             zaczęły powstawać oddziały w całej Polsce. Łódzka sekcja była druga w kraju pod względem liczeb-
             ności.
           204   Turnfest (jid.) – pokazy gimnastyczne połączone z zawodami.
    252    205   Szwung (pot.) – pęd, zapał, energia do działania.
   249   250   251   252   253   254   255   256   257   258   259