Page 234 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Chava Rosenfarb - Listy do Abraszy.
P. 234

sympatyka, Icie Majera Stolarza, i zamówienie u niego dębowego stołu do spłaty
           w ratach: stołu na rzeźbionych lwich nogach, stołu dużego i obszernego – żeby nie
           tylko było dosyć miejsca do siedzenia przy nim dla wszystkich członków rodziny,
           dla każdego na oddzielnym stołku, ale żeby można było także przyjmować przy
           nim gości. Dopiero wtedy składa wizytę swojej siostrze Racheli i przekazuje jej
           tę dobrą nowinę, że szczęśliwie się wyprowadza.
             Rachelę jakby trafił grom z jasnego nieba.
             – Teraz nie mam po co żyć. – Wydaje rozpaczliwy jęk. Załamuje ręce, strzela
           palcami, a na koniec wybucha rozdzierającym serce płaczem.
             Binele sama przejęta do łez i już nie taka pewna siebie, czy dobrze robi, czy
           nie, złości się na nią:
             – To są powinszowania, jakie mi składasz, zamiast życzyć mi: meszane mokem
           meszane mazl 186 ? Opłakujesz mnie, jakbym poszła zakopać się żywcem razem
           z moim mężem i dziećmi? – Lecz nie jest w stanie utrzymać tego dziarskiego
           tonu i złapawszy Rachelę w objęcia, pociesza zarówno ją, jak i siebie tak czule,
           jak tylko może: – Nie przenoszę się przecież – uchowaj Bóg! – za ocean. To jest
           najwyżej dziesięć minut jazdy tramwajem, a na piechotę możesz dojść w godzinę.
           Zrozum mnie, Rachelko kochana, człowiek musi zawsze starać się o polepszenie
           swojej doli, choćby tylko dla dobra dzieci.

             Wprowadzamy się do pokoju z kuchnią przy ulicy Składowej  pod numerem
                                                              187
           szóstym. Ulica ta leży między dworcem kolei warszawsko-wiedeńskiej a Parkiem
           Kolejowym. Binele rezygnuje z pracy w fabryce, której tak nienawidziła, i zostaje
           w domu, żeby wychowywać dzieci, jak ona i Jankew zawsze sobie tego życzyli.
           W zasadzie spełnia tę funkcję zupełnie sama, bo Jankew często pracuje na drugą
           zmianę w Capri i jeszcze rzadziej niż kiedyś widzi nas, dzieci, nieśpiące. Teraz,
           kiedy śpiewa smutną piosenkę Morrisa Rosenfelda Ich hob a klejnem jingele 188 ,
           zamieniając „małego chłopca” na „dwie małe dziewczynki”, dopiero nabiera ta
           piosenka sensu. Staje się ona najpopularniejszą piosenką w domu.
             Nowe mieszkanie jest niewiarygodnie duże. Pokój i kuchnia są wprost jak
           salony i mają wysokie sufity. Dwa ogromne okna podzielone na małe szybki, pełne
           światła, wyglądają na ogromne podwórze. Jedyna przyczyna, dla której rodzina
           może sobie pozwolić na takie luksusowe mieszkanie w centrum miasta, jest
           taka, iż posiada ono jedną znaczącą wadę: znajduje się w fabrycznym budynku



           186   (hebr./jid.) Kto zmienia miejsce swojego pobytu, ten odmienia swój los – przysłowie hebrajskie.
           187   Drugim adresem, pod którym mieszkali Rosenfarbowie w Łodzi, była ulica Dzielna, obecnie Naru-
             towicza, ale ich fabryczne mieszkanie mieściło się w budynku fabrycznym, na końcu dużego dzie-
             dzińca, z którego było też wyjście na ul. Składową. Zob. Ch. Rosenfarb, Ramblings Through Inner
             Continents, op.cit: Zob. Źródła przypisów.
    232    188    (jid.) Mam ja małego chłopczyka. Zob. przyp. s 149.
   229   230   231   232   233   234   235   236   237   238   239