Page 231 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Chava Rosenfarb - Listy do Abraszy.
P. 231
Sorka odgarnia sobie kosmyk włosów z oczu. Podnosi kamyk z chodnika
i przerzucając go z ręki do ręki, odpowiada od niechcenia:
– Moja mama nigdy mnie nie biła i nigdy mi tego nie mówiła.
W te dni, kiedy nie mogę się przemóc, żeby przebiec przez ulicę, spoglądam
w kierunku przeciwległego chodnika, gdzie Sorka siedzi na progu cukierni swojego
taty i bawi się flegmatycznie, podczas gdy tabuny przechodniów przewalają się
koło niej. Wygląda na otępiałą i zaspaną. Żeby wyrwać ją z tej ospałości, przekrzy-
kuję do niej gromkim głosem, choć dobrze wiem, że z powodu ulicznego hałasu
Sorka mnie nie słyszy. Jestem jednak przekonana, że moje słowa dochodzą do
niej innymi kanałami komunikacyjnymi.
*
Tak to trwa bardzo długo, aż przychodzi ten dzień, kiedy Sorka oswaja się
w końcu z nową mamą: towarzyszką Hanką. Dzieci w przedszkolu plotkują, że
Hanka została macochą Sorki, lecz ja się z nimi nie zgadzam. Widzę bardzo
dobrze, że Sorka odżyła i znów zaczęła uciekać z domu. Z macochą, która jest
przeciwieństwem prawdziwej matki, taka przemiana nie jest możliwa. Jestem
przeszczęśliwa, kiedy Sorka zaczyna się przede mną otwierać. Pewnego razu
opowiada mi zapierającą dech w piersiach historię o dzikich zwierzętach, jak
niedźwiedzie i tygrysy, które spotkała w czasie swoich awanturniczych wypraw.
Z rozdziawioną buzią, zaczarowana, przysłuchuję się i czuję mrowienie na karku.
– Wcale się nie bałaś? – pytam ją.
– Nie boję się dużych zwierząt – odpowiada mi Sorka. – Nawet lwów. Ale
boję się pluskiew, bo one mnie gryzą. Ale moja mama wypaliła je świeczką, to
już nie będą mnie gryźć.
Nie wiem, którą „mamę” Sorka ma na myśli, lecz nie wypytuję. Zamiast tego
przyznaję:
– A ja bardzo boję się lwów, a także myszy. – Mówię „bardzo”, a nie „baldzo”,
jak mawiałam jakiś czas temu. Lamed 185 niewinności zniknął z mojej wymowy.
185 Lamed (hebr.) – litera „L” w alfabecie hebrajskim.