Page 227 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Chava Rosenfarb - Listy do Abraszy.
P. 227

jesteśmy przecież najlepszymi przyjaciółkami. Odkrywam, jaką cichą wodą jest
             Sorka naprawdę. Popisujemy się nawzajem akrobatycznymi sztuczkami, jakie
             każda z nas umie wykonać, i uczymy się jedna od drugiej. Lecz dużo ze sobą nie
             rozmawiamy.
                Jednego wieczoru, gdy jestem pochłonięta zabawą z Sorką, zatrzymuję się na
             progu sypialni Fidlerów. Widzę mamę Sorki, towarzyszkę Klarę. Ubrana w długą,
             białą koszulę nocną stoi i kołysze się lekko obok nieposłanego łóżka. Światło
             lampy naftowej na stoliku zatapia postać towarzyszki Klary w ciepłym, tajemniczym
             blasku, a ona czesze swoje niewiarygodnie długie włosy 181 , o wiele dłuższe niż
             włosy mojej własnej mamy. Jak kaskada spływają te włosy dużo poniżej talii Klary
             Fidler ciemnobrązową, połyskującą nawałą. Bladość jej twarzy, zacienione oczy,
             które wyglądają tak, jakby patrzyły raczej w głąb siebie, a nie na zewnątrz, i cała
             jej rozkołysana posągowa postać sprawiają wrażenie, jakby Klara była zarówno
             tu, jak i w świecie, który jest poza smutkiem. Zdaje się być kobietą istniejącą
             w rzeczywistości: towarzyszką Klarą Fidler, mamą Sorki, a jednocześnie jakąś
             nieziemską zjawą, postacią z opowieści o cudach, pełną tajemnic, i o urodzie,
             która może wycisnąć łzy z oczu.
                Od tamtego razu zatrzymuję się zawsze na progu sypialni Fidlerów na mi-
             nutę, żeby spojrzeć na Klarę, która leży w łóżku. Klara nie odzywa się do mnie,
             tylko uśmiecha się blado i macha słabo do mnie dwoma palcami, jakby uwa-
             żała, żeby nie zniszczyć tej magii. Wygląda, jakby wiedziała, że została królową
             krainy, która stanowi dokładne przeciwieństwo szczęśliwej Nibylandii. Tam,
             w kraju Klary, choroba jest jej zdrowiem. Nie musi chodzić na nogach, bo może
             płynąć w powietrzu, i nie musi mieć siły, żeby mówić, bo jej milczenie jest słodką
             muzyką.
                Kiedy ta wizja Klary obezwładnia mnie tak, że nie mogę sobie z nią poradzić
             w zakamarkach mojego serca, wywołuję Wierkę z cukierni i prowadzę ją na próg
             sypialni. Sorka stoi z nami milcząca i przygląda się naszym twarzom pytającym
             wzrokiem. I w ten sposób Wierka włącza także Klarę Fidler do swoich fantazji
             i zamienia ją w bohaterkę dramatów, które lubi odgrywać przede mną. Lecz
             z jakiegoś powodu przedstawienie Klary przez Wierkę nie zgadza się z moim
             własnym jej obrazem.
                Mam także okazję bawić się z Sorką, kiedy moi rodzice wychodzą na zebranie.
             Binele nie ustaje w staraniach, by osłabić przywiązanie cioci Racheli do nas. Od
             czasu do czasu wywołuje nawet umyślnie kłótnię z siostrą, żeby miała uzasadnioną
             przyczynę nie zostawiać nas u niej. Wtedy prowadzi nas do mieszkania pewnej
             towarzyszki, na którą przypada kolej zajmowania się dziećmi, kiedy rodzice
             są na zebraniu. Towarzyszka Hanka przyprowadza Sorkę. Tata Sorki, mimo że



             181   W podobny sposób Rosenfarb opisała w jednym ze swoich wspomnieniowych esejów matkę przed-
                wojennej przyjaciółki Żeni Marcinkowskiej (po wojnie szwedzkiej pisarki Zeni Larsson).  225
   222   223   224   225   226   227   228   229   230   231   232