Page 99 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Roman Kent "Jedynym wyjściem była odwaga".
P. 99
Rozdział dziesiąty
Życie w Auschwitz
Gdzie był Bóg? Gdzie był człowiek? Gdzie byliśmy ty i ja?
I ostateczne pytanie do nas wszystkich...
Kiedy znowu dzieci będą krzyczały z bólu?
(Dzieci i Holokaust)
Jak mam opisać to, co nieopisywalne? Co mogę napisać o makabrycz-
nych widokach i odczuciach, których doświadczyłem po przybyciu do
Auschwitz-Birkenau, niesławnych wrót niewyobrażalnego zła i zagłady?
Tego dnia nie odniosłem wprawdzie obrażeń fizycznych, lecz mimo
to zostałem głęboko okaleczony. Te nadal otwarte rany są niewidoczne
gołym okiem – palą moją duszę i tak już będzie do końca. Co dziwne,
mój mózg nie pracował już tak jak przedtem, kiedy ukrywał dręczące
wspomnienie osobistych traum tak głęboko, abym nie mógł ich sobie
przypomnieć. Wspomnienie owego pierwszego dnia jest tak żywe, jakby
zostało nagrane przy pomocy najnowszej technologii cyfrowej i na zawsze
wypalone na moim „twardym dysku”.
Myśląc o tym jako o zjawisku psychologicznym, dochodzę do jednego
wniosku: mój mózg musiał się przestawić na automatyczny tryb naocz-
nego świadka, ponieważ w jakiś sposób zrozumiał, iż nie jest to już tylko
moja osobista historia. Była to historia mojej rodziny. Chodziło o moje
środowisko i mój żydowski naród. Intuicja musiała mi jakoś podpowie-
dzieć, że jeśli komukolwiek z nas uda się wyjść z tego stworzonego przez
człowieka czyśćca, musimy pamiętać wszystko, co widzieliśmy, aby móc
opowiedzieć światu o tym, co się stało.
Później dowiedziałem się, że „komitet powitalny” w Auschwitz-Birke-
nau, czyli mężczyźni w pasiakach, którzy wrzeszczeli, krzyczeli i bili nas,
99