Page 83 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Roman Kent "Jedynym wyjściem była odwaga".
P. 83
było torturowanie więźniów w celu wydobycia informacji o jakichkol-
wiek ukrytych kosztownościach. Siedziba Kripo mieściła się w przedwo-
jennym kościele, którego piwnice zamieniono w cele, stawiając ściany
52
wystarczająco grube, aby stłumić krzyki bólu podczas tortur . Agenci
Kripo patrolowali również ulice dla zapobieżenia szmuglowi, a oprócz
tego aktywnie pomagali przy każdej wywózce.
Jestem przekonany, że Kripo zabrało Mamę, ponieważ dopiero co
została wdową po zaradnym człowieku i stanowiła obecnie głowę rodziny.
Myślę też, że uznali, iż kobietę łatwo będzie zastraszyć i sterroryzować.
Była to typowa taktyka Kripo. Lubili aresztować ludzi w najtrudniejszych
momentach ich życia, gdyż wówczas łatwiej im było wydobyć poszuki-
wane informacje za pomocą wszelkich środków, jakie mieli do dyspozycji.
Okrutne, barbarzyńskie przesłuchania skutkowały najczęściej powolną
śmiercią ofiar.
Przez kilka dni Leon, moje siostry i ja z niepokojem oczekiwaliśmy
wieści o Mamie. W każdej wolnej chwili czuwaliśmy przed siedzibą Kripo,
czekając i obserwując. Kiedy w końcu wyłoniła się z tej bramy piekieł,
drżała na całym ciele; była oszołomiona i kompletnie zdezorientowana.
Miała przerażone oczy i mamrotała nieskładnie. Zabraliśmy ją do domu,
gdzie próbowaliśmy ją nakarmić i podtrzymać na duchu, zapewniając
o naszej miłości, lecz nie reagowała, będąc nadal w stanie szoku, niemal
katatonii.
Nie miała pojęcia, gdzie się znajduje; wypowiedziała kilka słów w nie-
zrozumiałym jidysz. Było to dziwne, gdyż nigdy nie mówiła do nas
w tym języku. Przemawialiśmy do niej bardzo łagodnie, usiłowaliśmy
ją uspokoić, lecz jej dezorientacja nie ustępowała, zaś w oczach czaił się
dziki strach.
Chcieliśmy, żeby odpoczęła, wtedy może udałoby jej się zasnąć.
W końcu położyła się na łóżku, ale nie chciała się rozebrać. Kilka dni
zajęło nam przekonanie jej do zmiany ubrania i przygotowania się do
snu. Najwyraźniej była przerażona, że wezwą ją na dodatkowe przesłu-
chanie. Dopiero po kilku tygodniach z jej twarzy i oczu zniknął wyraz
przerażenia i dezorientacji i zrozumiała, że jest w domu ze swoją rodziną,
a nie na posterunku Kripo.
52 Siedziba Kripo znajdowała się nie w kościele, ale w domu parafialnym przy ul. Kościel-
nej 8.
83