Page 88 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Roman Kent "Jedynym wyjściem była odwaga".
P. 88

Masowe wywózki nie ustawały i wydawały się coraz częstsze. Baliśmy
          się, że będziemy następni. Nikt nie zgłaszał się na ochotnika, a ludzie
          przestali wystawać na rogach ulic w obawie przed złapaniem.
             Aby opróżnić getto, Niemcy – tak samo jak w getcie warszawskim –
          wykorzystywali żydowską policję do otaczania konkretnych kwartałów
          i ewakuowania ich za jednym razem. Mieszkańców przewożono cięża-
          rówkami na stację kolejową, gdzie upychano ich do wagonów bydlęcych
          i wywożono w nieznanym kierunku. Wiedzieliśmy, że deportacja naszej
          rodziny jest nieunikniona, lecz chcieliśmy pozostać w getcie tak długo,
          jak się da. W jakiś sposób wiedzieliśmy, że to, co dzieje się poza gettem,
          jest nieskończenie gorsze niż to, przez co już przeszliśmy.
             Przygotowaliśmy kryjówkę w szafie z podwójnymi „plecami”. Było tam
          dość miejsca, aby pomieścić całą naszą piątkę, o ile mocno się ścisnęli-
          śmy. Kilka razy ruszaliśmy po cichu do szafy, słysząc niespodziewane
          kroki za drzwiami. Wychodziliśmy stamtąd dopiero, gdy w holu zapadała
          całkowita cisza.
             Nasza gra w kotka i myszkę trwała zaledwie kilka tygodni. Nie pamię-
          tam, jak zostaliśmy złapani i nie pamiętam, co stało się dalej. Pamiętam
          tylko, że mój mózg zaczął znowu działać w chwili, gdy usłyszałem głośne
          trzaśnięcie zamykanych za nami drzwi bydlęcego wagonu. Zorientowa-
          łem się, że leżę w atramentowej, złowieszczej czerni w kąciku wagonu.
          Mama, Dasza, Renia i Leon byli przy mnie.
             Niedawno moja siostra Renia opowiedziała mi, co stało się tamtego
          wieczora, kiedy nas wywieziono. Niemcy znaleźli nas w kryjówce za szafą
          i zaprowadzili do ciężarówek. Opowiedziała mi wszystko ze szczegó-
          łami, lecz mój mózg, podobnie jak teraz, nadal chronił mnie przed tymi
          niszczącymi wspomnieniami. Nie pamiętam, jak dotarliśmy na stację
          kolejową, lecz dźwięk zamykanych drzwi bydlęcego wagonu prześladuje
          mnie do dzisiaj.
   83   84   85   86   87   88   89   90   91   92   93