Page 80 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Roman Kent "Jedynym wyjściem była odwaga".
P. 80

znanych wszystkim Żydom niezależnie od miejsca zamieszkania czy
          stopnia religijności. Niektóre nasze melodie mają kilkaset lat, niektóre
          brzmią wręcz operowo, zaś część tradycyjnych piosenek w jidysz jest
          zwyczajnie nieprzyzwoita. Mamy stare pieśni wyrażające radość i ból,
          tęsknotę i miłość, nadzieję i umiłowanie Izraela, rozpacz, smutek, a nawet
          zwykłą wesołość.
             Muzyka wyraża nefesz – żydowską duszę. W getcie przydawaliśmy
          naszym piosenkom nowego znaczenia: do żydowskiego repertuaru
          dodaliśmy muzykę buntu. Żyjący w gettach muzycy komponowali i śpie-
          wali, ryzykując życiem, zaś ich muzyka osiągała więcej niż broń. Stała
          się przekazem życia, nawet jeśli rzewne słowa i dźwięki traktowały
          o śmierci. Większość gettowych muzyków grała utwory klasyczne, lecz
          niektórzy szli dalej, tak jak wspaniały kompozytor, skrzypek i dyrygent
                         50
          Dawid Bajgelman .
             Bajgelman organizował potajemne koncerty w pustych, nieogrze-
          wanych salach, których lokalizacja podawana była z ust do ust lub za
          pomocą niewielkich ogłoszeń rozklejanych w getcie. Chodziłem tam co
          jakiś czas, oszołomiony widokiem i dźwiękiem orkiestry symfonicznej
          występującej w jakiejś ruderze. Muzycy nosili specjalne rękawiczki
          odsłaniające częściowo palce, co umożliwiało im grę na swoich instru-
          mentach. Tworzone przez nich cudowne dźwięki sięgały aż do nieba,
          napełniając słuchaczy nadzieją i myślą, iż może ostatecznie czeka nas
          coś lepszego. Nie było to zaprzeczenie tego, przez co przechodziliśmy,
          lecz próba pomocy w zapomnieniu na kilka cennych chwil o tym, co
          przynosiły nam nasze gorzkie dni.
             Muzyka ta była grana w najbardziej niewyobrażalnych i najstraszniej-
         szych warunkach, lecz dawała nam – tysiącom zniewolonych Żydów – tak
         potrzebną iskrę, wolę przeżycia jeszcze jednego, następnego i kolejnego
         dnia.
            Chwilami myślałem sobie, że getto aż pęka w szwach od sprzeczności.
         Z jednej strony był nieustający, dręczący głód, nieprzerwane wyniszcza-
         nie, choroby i śmierć, nie wspominając już o złowieszczych wysiedle-
         niach. Z drugiej – otaczały mnie rozmaite dyskretne formy duchowego


          50   Dawid Bajgelman (1888-1945) – kompozytor i dyrygent, w getcie współtworzył orkiestrę
            symfoniczną oraz kilkadziesiąt przedstawień rewiowych, które były wykonywane
            w Domu Kultury przy ul. Krawieckiej, skomponował też wiele utworów śpiewanych
            w getcie, w tym muzykę do kołysanki Mach cu di ejglech (Zamknij oczka).

          80
   75   76   77   78   79   80   81   82   83   84   85