Page 69 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Roman Kent "Jedynym wyjściem była odwaga".
P. 69

rwały się do życia. Wówczas stanęliśmy przed kolejnym wyzwaniem,
            co było na porządku dziennym od chwili naszego przybycia do getta.
            Teraz, kiedy nasze warzywa zaczęły rosnąć – i stały się widoczne dla
            każdego, kto przechodził obok – musieliśmy opracować system ochrony
            naszych plonów przed kradzieżą. Straszliwy głód, który cierpieli ludzie
            w getcie, czynił nasz mały ogródek pierwszorzędnym obiektem rabunku.
            Trzeba było organizować warty w dzień i w nocy, umówiliśmy się więc
            z pozostałymi właścicielami działek i wyznaczyliśmy harmonogram
            pilnowania upraw.
               Oczywiście byli tacy, którzy przez swoje szczególne koneksje mogli
                                                                          42
            mieć więcej wszystkiego. Nasz sąsiad z działek, niejaki pan Gertler ,
            posiadał wielką połać ziemi, a pracujący dla niego ludzie otrzymali
            odpowiednie narzędzia i wyposażenie. Kiedy więc pan Gertler wyznaczył
            osoby do pilnowania jego ziemi, skorzystaliśmy na tym i my, gdyż nasza
            działka znajdowała się tuż obok.
               Metodą prób i błędów udało nam się jakoś doprowadzić do pierwszych
            zbiorów. Latem ogród zapewniał nam świeże warzywa, zaś jesienią
            ziemniaki, buraki, kapustę i kalafiory. Nasze mieszkanie znajdowało się
            na parterze i miało mały, niski schowek pod podłogą, tam więc skła-
            dowaliśmy nasze zapasy warzyw na zimę. Niestety zamarzały czasem,
            kiedy robiło się zbyt zimno.
               Naszej drugiej wiosny w getcie byliśmy już „profesjonalnymi rolni-
            kami”. Część sypialni zamieniliśmy w szklarnię, aby nasiona zaczęły
            kiełkować szybciej. Zaczęliśmy nawet hodować pomidory. Nauczyliśmy
            się także lepiej wykorzystywać przestrzeń działki. Rzędy ziemniaków
            potrzebowały kilku tygodni na wykiełkowanie, sadziliśmy więc pomiędzy
            nimi sałatę. Zanim ziemniaki wykiełkowały, sałata była już gotowa do
            zbioru. Dla chłopców wychowanych w mieście był to spory sukces.
               Osiągnięcie celu wiązało się z niezwykle ciężką pracą – grabieniem,
            podlewaniem, sadzeniem, pieleniem, a szczególnie zamartwianiem się.
            Ponieważ uprawiana przez nas ziemia nie była szczególnie żyzna, nasze
            zadanie było jeszcze trudniejsze, niż powinno. Ku swojemu zdziwie-
            niu bardzo polubiłem pracę w polu, pomimo ciężkich ładunków, jakie
            musiałem przenosić. W czasie spędzanym na działce mogłem zapomnieć


            42   Dawid Gertler – szef Oddziału Specjalnego Służby Porządkowej (żydowskiej policji),
               druga osoba po Rumkowskim w getcie.

                                                                          69
   64   65   66   67   68   69   70   71   72   73   74