Page 369 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Roman Kent "Jedynym wyjściem była odwaga".
P. 369

Wybrane przemówienia











            16 listopada 1996
            Wręczenie Romanowi Kentowi nagrody za działalność humanitarną
            podczas VII Dorocznego Ekumenicznego Koncertu Pamięci
            w Katedrze św. Jana Bożego w Nowym Jorku


            Panie Przewodniczący, szanowni Goście, Panie i Panowie, i oczywiście
            Ocalali...

            Jest dla mnie prawdziwie wielkim zaszczytem móc wygłosić tutaj prze-
            mówienie na temat „Ocalali. 50 lat w Ameryce”. Jest to również ogromna
            odpowiedzialność. W czyim imieniu mam mówić? W czyim imieniu mam
            przyjąć nagrodę?
               Czy mam mówić – a co ważniejsze, czy mam prawo mówić – w imieniu
            sześciu milionów tych, którzy zginęli i nigdy nie mieli możliwości znaleźć
            się tutaj, nigdy nie mieli możliwości być wysłuchani? Wiem jednak, że
            ich głosy powinny i muszą zostać usłyszane... jeżeli nie dla nich samych,
            to dla żyjących i dla przyszłych pokoleń. Moim zadaniem jako ocalałego,
            a także zadaniem wszystkich ocalałych, jest nieść świadectwo – zarówno
            dla zmarłych, jak i dla żywych. Mija właśnie pięćdziesiąta rocznica mojego
            przybycia do Ameryki. Pozwólcie więc państwo, że z tej okazji, oraz dla
            upamiętnienia sześciu milionów tych, których nie ma tu dziś z nami,
            opowiem w ich imieniu o swoich marzeniach i doświadczeniach.
               We wczesnym dzieciństwie nauczyłem się, co oznacza bycie częścią
            rodziny. Nauczyłem się nie tylko tego, kim jestem, lecz – co ważniejsze – że
            istnieję. Nauczyłem się, że istnieję dlatego, że inni o mnie dbają i kochają
            mnie. Moje życie miało wartość. Wspomnienie mojej rodziny, miłości, której
            zaznałem i którą oddawałem, pomogło mi przetrwać Holokaust. Cokolwiek
            działo się w obozach koncentracyjnych, cokolwiek robili mi Niemcy, nie



                                                                         369
   364   365   366   367   368   369   370   371   372   373   374