Page 325 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Roman Kent "Jedynym wyjściem była odwaga".
P. 325
Kiedy skończyłem przemówienie, burzliwe oklaski przywróciły mi świa-
domość paradoksalnego połączenia rzeczywistości z moimi wojennymi
doświadczeniami. Stałem w historycznym budynku, w którym podczas
wojny znajdowała się centrala Reichsbanku. To właśnie ten bank był
odpowiedzialny za transakcje związane ze złotymi zębami i biżuterią ofiar,
szlachetnymi metalami przetapianymi i formowanymi w sztabki, za które
Niemcy kupowali sprzęt wojskowy.
Byłem spocony i całkowicie wyczerpany, lecz nagle masa ludzi zaczęła
podchodzić i obejmować mnie – przyjaciele, dygnitarze, członkowie delega-
cji, a nawet Niemcy. W tym momencie nie do końca rozumiałem, z jakiego
powodu znalazłem się w centrum uwagi – czy dlatego, że byłem akurat
ostatnim mówcą, czy dlatego, że moje słowa wywarły tak ogromne i emo-
cjonalne wrażenie na słuchaczach. Miałem nadzieję, że z tego drugiego
powodu.
Czułem, że udało nam się osiągnąć to, co niemożliwe. Prezydent Rau –
w pałacu prezydenckim i w Bundestagu – potwierdził w końcu moralną
i historyczną odpowiedzialność za krzywdy wyrządzone za wiedzą nie-
mieckiego rządu i przemysłu. Tym samym popełnione na nas koszmarne
zbrodnie zostały oficjalnie uznane; co więcej, przyznano, iż zostały popeł-
nione przez naród niemiecki, nie zaś jedynie jego nazistowską władzę. Mam
nadzieję, że to na zawsze uciszy Niemców twierdzących, że nie zrobili nic
złego... że to tylko naziści.
Kiedy już było po wszystkim, otrzymałem list od naszego adwokata pro
bono, Stanleya Chesleya. Pisał w nim: „Byliśmy szczególnie poruszeni, kiedy
w tak elokwentny sposób powiedziałeś Stuartowi Eizenstatowi w odpowie-
dzi na jego próbę uzasadnienia użycia terminów »kategoria A« i »kategoria
B«, że byliście numerami w obozach koncentracyjnych i nigdy więcej nie
będziecie ani numerami, ani kategoriami”.
Udział w Inicjatywie Fundacyjnej Gospodarki Niemieckiej był dla mnie
niezwykle trudny pod względem emocjonalnym. Pewne pocieszenie przy-
niosła mi jednak świadomość, iż dziesiątki tysięcy ocalałych pod koniec
życia uzyskały niewielką formę sprawiedliwości, choćby i niedoskonałej.
W ostatecznym rozrachunku rekompensaty finansowe, miliony dola-
rów zainkasowane przez prawników od pozwów zbiorowych, rachunki
tak niechętnie wyrównane przez niemiecki rząd i przemysł, staną się
jedynie przypisami w księdze historii. Ważne jest to, że przeprosiny prezy-
denta Raua i akceptacja odpowiedzialności przez rząd niemiecki, zapisane
325