Page 319 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Roman Kent "Jedynym wyjściem była odwaga".
P. 319
Większość prawników obecnych na spotkaniu prawie się nie odzywała.
Nie musieli: zegar tykał, a wraz z upływem czasu rosły ich honoraria. Każda
godzina przynosiła im setki, o ile nie tysiące dolarów. Im dłużej trwały
rozmowy, tym więcej na nich zarabiali.
Stuart Eizenstat był jedyną osobą zdolną uspokoić atmosferę podczas
owych długich i żmudnych negocjacji. Kiedy przedstawiano mu całko-
wicie sprzeczne punkty widzenia, zawsze potrafił poprowadzić dyskusję
w kierunku bardziej pozytywnych, mniej konfrontacyjnych wniosków.
Tylko jeden jedyny raz widziałem, jak stracił cierpliwość. Było to podczas
zamkniętych rozmów pomiędzy Niemcami a Żydami. Lambsdorff i Gentz
rozpoczęli spotkanie od stwierdzenia, iż przedstawiają nam jedyną moż-
liwą ofertę, a jeśli ją odrzucimy, nie będzie dalszych negocjacji. Stuart nie
wytrzymał: „Nie musieliśmy przyjeżdżać ze Stanów Zjednoczonych na
negocjacje do Niemiec, skoro mówicie nam, że negocjacji nie będzie”.
Niemcy osłupieli. Nie spodziewali się takiego wybuchu ze strony zawsze
opanowanego Eizenstata. Gentz i Lambsdorff odbyli rozmowę w cztery
oczy, po czym nagle negocjacje zostały podjęte.
Za którymś razem Gentz podniósł kwestię podatków płaconych przez
przemysł niemiecki, ponieważ zgodnie z wewnętrznymi ustaleniami krajo-
wymi przemysł i rząd Niemiec miały w równych częściach wypłacić dziesięć
miliardów marek niemieckich stanowiących przedmiot umowy. Wyjaśnił,
że praktycznie rzecz ujmując, firmy niemieckie zgodziły się zapłacić łączną
sumę pięciu miliardów marek, lecz ponieważ muszą również zapłacić od
tej kwoty podatek, poniesiony przez nie rzeczywisty koszt wyniesie wię-
cej niż określone umową 50% ogólnej kwoty. Żądają więc zwrotu kosztów
przekraczających ustalony wkład.
Stuart nie mógł uwierzyć w to, co usłyszał. Szczęka mu opadła, nie był
w stanie mówić. Widząc to, przejąłem inicjatywę. Powiedziałem Gentzowi,
że ma całkowitą rację. Może faktycznie będzie musiał wydać więcej, niż
zapisano w umowie. Przez twarz Stuarta przemknęło niedowierzanie: po
raz pierwszy przyznałem Gentzowi rację.
Następnie zwróciłem się do Niemców z sugestią:
„Skoro chcecie, abyśmy brali pod uwagę podatek, który zapłacicie od
swoich 50%, to my, amerykańscy ocalali, których pieniądze wsparły Plan
Marshalla na rzecz odbudowy gospodarki niemieckiej, domagamy się ich
zwrotu. I wtedy zobaczymy, kto zapłaci więcej”.
Stuart promieniał. Nigdy więcej nie usłyszeliśmy już o odliczaniu „podatku”.
319