Page 26 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Roman Kent "Jedynym wyjściem była odwaga".
P. 26
wiedzieliśmy, że Mama tak naprawdę nie chciała dzwonić do Taty, ale
z tonu jej głosu wnioskowaliśmy, że mówi poważnie, dlatego przestawa-
liśmy.
Przez całe nasze mieszkanie biegł bardzo długi korytarz i tam odby-
wała się jedna z naszych ulubionych zabaw. Na jednym końcu korytarza
zawieszaliśmy tarczę, zamykaliśmy wszystkie drzwi po obu stronach,
po czym mówiliśmy siostrom i ich koleżankom, które akurat przyszły
w odwiedziny, aby nie otwierały drzwi i nie wychodziły na korytarz.
Następnie Leon i ja ustawialiśmy się naprzeciwko tarczy, umieszczo-
nej w sporej odległości, i za pomocą wiatrówki strzelaliśmy do niej
rzutkami. Co zabawne, zapomniałem o tej naszej rozrywce, a przy-
pomniała mi o niej po niemal pięćdziesięciu latach koleżanka mojej
siostry. Zapamiętała wiele szczegółów, które wywołały lawinę wspo-
mnień. Potem zauważyła, że bardzo urosłem od czasu, kiedy ów długi
korytarz służył mi za tor strzelecki.
Kiedy wracam pamięcią do tamtych lat, zawsze myślę o pewnym
obrazie, który wówczas posiadaliśmy. Był to portret Mamy jako panny
młodej, zamówiony przez ojca dla uczczenia dziesiątej rocznicy ich ślubu.
Wisiał w sypialni rodziców; pamiętam go tak dokładnie, jakby to było
dzisiaj. Mama miała podniesiony welon, a złożone jak do modlitwy dłonie
trzymała przed sobą. Była piękną kobietą i zachwycającą panną młodą;
sądziłem, że portret całkowicie oddaje jej charakter. Uwielbialiśmy ten
obraz, a Mama uważała go za swój najcenniejszy skarb.
Pamiętam go również z innego powodu. Po wkroczeniu do miasta
13
armia niemiecka zarekwirowała nasze mieszkanie, zmuszając nas do
opuszczenia go natychmiast, z pustymi rękami. Zostało ono przekazane
pewnemu volksdeutschowi (Polakowi pochodzenia niemieckiego) wraz
ze wszystkim, co się w nim znajdowało, nam zaś zabroniono wchodzić do
środka. Tata skontaktował się z jednym z robotników z fabryki, również
volksdeutschem, i poprosił go, aby dogadał się w jego imieniu z nowym
właścicielem naszego mieszkania, który teraz dysponował wszystkimi
naszymi rzeczami, od szczoteczek do zębów po srebra. Robotnik wrócił
jednak z niczym i przekazał ojcu słowa tamtego: „Wolałbym raczej spalić
ten obraz, niż dać go Żydowi”.
13 Niemcy wkroczyli do Łodzi 9 września 1939 roku.
26