Page 18 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Roman Kent "Jedynym wyjściem była odwaga".
P. 18

Rozdział pierwszy

          Szczęśliwe dzieciństwo w Łodzi





          Na początku...








          Nazywam się Roman Kent (urodzony jako Roman Kniker) i pochodzę z Łodzi,
          drugiego co do wielkości miasta w Polsce, stolicy krajowego przemysłu
          włókienniczego. Przed wybuchem drugiej wojny światowej we wrześniu
          1939 roku Łódź liczyła około 600 tysięcy mieszkańców, z czego jedną trzecią
          stanowili Polacy, jedna trzecia miała pochodzenie niemieckie, a pozostała
                               3
          jedna trzecia żydowskie . Miasto zdecydowanie nie było piękne; był to
          ośrodek przemysłowy, zamieszkany przez ludzi pracy.
             Było to również miasto pełne kontrastów. Horyzont zdobiły budynki
          fabryczne z wysokimi ceglanymi kominami plującymi dymem. Miasto
          pałaców i miasto slumsów. Niektóre budynki były wyposażone w windy,
          lecz większość stanowiły trzy- lub czteropiętrowe kamienice czynszowe
          bez wind. W niektórych była kanalizacja, w innych nie było bieżącej
          wody, zaś w podwórkach stały wychodki. Część ulic była asfaltowa, część
          brukowana. Gliniaste drogi na przedmieściach zamieniały się w błoto
          po każdym deszczu.
             Pięknie ubrane kobiety i mężczyźni przechodzili obok żebraków
          w łachmanach, i choć w Łodzi mieszkali ludzie ze wszystkich klas spo-
          łecznych, większość z nich była biedna. Tak wyglądało miasto w roku
          moich narodzin – 1925.
             Byłem pierwszym synem i trzecim dzieckiem w rodzinie. Moi rodzice




          3    Faktyczne proporcje były nieco inne. W 1939 roku na 672 tys. mieszkańców Łodzi było
            ponad 230 tys. Żydów (prawie 34 proc.), 60 tys. Niemców (9 proc.), a Polacy w liczbie
            ponad 388 tys. stanowili ok. 57 proc. populacji.

          18
   13   14   15   16   17   18   19   20   21   22   23