Page 139 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Roman Kent "Jedynym wyjściem była odwaga".
P. 139
Łzy szczęścia wywołane spotkaniem z ukochaną siostrą nagle ustąpiły
miejsca łzom żałoby po matce i smutku z powodu świadomości koniecz-
ności rychłego rozstania, które miało dać mojej siostrze szansę przeżycia.
Następnego ranka dziewczęta wyjechały do Szwecji. Niedługo później
dowiedzieliśmy się, że nieuniknione stało się faktem. Pomimo najlepszej
opieki medycznej w Szwecji Dasza zmarła kilka miesięcy po przyjeździe.
Niedożywienie i gruźlica zrobiły swoje. Chociaż udało jej się wydostać
z piekła, stała się jedną z ofiar niemieckich morderców, podobnie jak moja
matka i sześć milionów innych Żydów.
Po naszych podróżach po Niemczech obaj z Leonem mieliśmy dość
odwagi, aby porzucić wiejskie życie i przyłączyć się do społeczności żydow-
skiej w którymś z większych miast. Pojechaliśmy do Cham w Bawarii, poło-
żonego niedaleko od Ratyzbony. Było to stosunkowo niewielkie miasteczko,
które z jakiegoś powodu przyciągnęło po wyzwoleniu wielu ocalałych.
Stacjonował tam również duży kontyngent amerykańskich sił zbrojnych.
Amerykańscy wojskowi byli chętni do współpracy i przyjaźni; ponieważ
na własne oczy widzieli rezultaty traktowania Żydów przez Niemców,
pomiędzy nimi a ocalałymi wytworzyła się wyjątkowa więź.. Armia wydała
im ścisły zakaz bratania się z Niemcami. Zakaz ten jednak nie zawsze był
przestrzegany, jeśli chodziło o kontakty towarzyskie pomiędzy żołnierzami
a Niemkami. Było to szczególnie widoczne, kiedy pojawiła się druga fala
oddziałów amerykańskich. Nowi nie mieli pojęcia, co się z nami działo
i szczerze mówiąc, większości z nich było to obojętne. Zakładali, że byliśmy
w jakimś sensie „źli”, skoro przebywaliśmy w obozach. Nawiązali również
serdeczne stosunki z niemieckimi urzędnikami, którzy gorliwie starali się
wbić klin pomiędzy Amerykanów a Żydów.
W przeszłości wszyscy Niemcy, a w szczególności Niemki, uważali się
za wyjątkową rasę, nieskazitelną i bardziej godną szacunku niż pozostałe.
Naprawdę wierzyli, iż wywodzą się z najszlachetniejszej grupy etnicznej.
W związku z tym dla Niemki nie do pomyślenia było fraternizowanie się
z prostymi Amerykanami, zwłaszcza o innym kolorze skóry oraz/lub pocho-
dzącymi z mniejszości etnicznej. Nagle jednak Niemki zmieniły poglądy.
Amerykański żołnierz mógł teraz sypiać niemal z każdą wybraną przez
siebie kobietą za cenę drobiazgu w rodzaju paczki papierosów, tabliczki
czekolady lub niewielkiej ilości jedzenia. Nie było to już hańbą dla niemiec-
kich kobiet, które chętnie wchodziły w takie układy i zapewniały swoje
usługi w zamian za amerykańskie luksusy.
139