Page 93 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Arie Aksztajn (Eckstein) - Ciotka Ester”.
P. 93

śmieje się szparkami oczu i pyta: – A ty, Awrumie Lajb, czym ty chcesz być:
             lekarzem czy złodziejem?
                Przypominam sobie słowa mamy: „Obym nie dożyła tej chwili, by zobaczyć
             ciebie złodziejem!”. To się zdarzyło wtedy, kiedy ukradłem but Byczkowej,
             by zrobić z niego żaglówkę.
                – Chciałbym zostać lekarzem!
                – Lekarzem? – pyta Szymszon ze zdumieniem. – Więc można zrezygnować
             z tej ewentualności, że będziesz złodziejem?
                – Nie chcę być złodziejem, bo moja mama by się bardzo gniewała.
                – Hej, frajer z ciebie! Ani twoja mama, ani twoja babka nie zrobią z ciebie
             człowieka, tylko ja, Szymszon Bekel. – Westchnął. – Chciałbym tylko po-
             magać ludziom. Nikt tego nie pojmuje, ale to jest widocznie mój charakter.
             Kiedy widzę człowieka z ciężką paczką, zawsze jestem gotów mu pomóc.
             Choć jeśli widzę kogoś z pełnymi, długimi kieszeniami, choruję, jeśli nie
             potrafię ich skrócić. To mi widocznie zostało po ojcu, cześć jego pamięci,
             który był krawcem.
                – Ty zgnijesz w więzieniu! – przepowiada mu Chana z szarą twarzą.
                – Zostaw tę czarownicę! – prosi Rachel. – Opowiedz coś wesołego.
                Szymszon jej nie słucha. Wzrok ma skupiony na mnie. Sprawa mojego
             wykształcenia widocznie nie daje mu spokoju.
                – Będę musiał nauczyć cię walki nożami, bez tego zginiesz w życiu.
                – Tak – odpowiadam niepewnie.
                Szymszon wstał. Pochylił się do przodu, wsunął głowę między ramiona
             i bojowym wzrokiem spogląda na mnie.
                – Spotykasz jakiegoś frajera, wyciągasz nóż i udajesz, że chcesz go dźgnąć,
             ale to jest tylko trik. Frajer skupia uwagę na ręce z nożem, a wtedy dajesz mu
             kopniaka w brzuch. Frajer jest załatwiony. – Szymszon zadziwia mnie swoimi
             kocimi, zwinnymi ruchami. – Albo jeszcze lepiej: tłuczesz butelkę na dwie
             części i tą częścią, która została ci w ręku, walisz frajera między oczy. Frajer
             łapie się rękami za twarz, a ty tymczasem dajesz amnestię jego flakom.
                – Co to znaczy amnestia?
                – To znaczy wypuścić na wolność flaki.
                – Aha! – odpowiadam niepewnie, nie rozumiejąc, po co flakom potrzebna
             jest wolność.
                Po lekcji nożownictwa Szymszon pokazuje, jak pracują kieszonkowcy.
             Wpycha dwa palce do wyimaginowanej kieszeni i naśladuje miny okradzionego.
                – Aj, aj, aj – śmieje się głośno Rachel – już nie mam sił.         93
   88   89   90   91   92   93   94   95   96   97   98